Planetolodzy uważają Europę – jeden z galileuszowych księżyców Jowisza – za jeden z najważniejszych celów swoich przyszłych badań. Uważa się, że pod lodową powierzchnią Europa skrywa ciepły ocean, w którym mogą istnieć warunki przyjazne dla życia. Nowe badania opublikowane w tym tygodniu przez naukowców z Jet Propulsion Laboratory wskazują, że warunki panujące w oceanach Europy mogą przypominać warunki w oceanach na Ziemi.
Pomimo chęci społeczności planetologów do badania Europy, NASA jak dotąd ostrożnie podchodziła do pomysłu zorganizowania misji na ten księżyc ze względu na wiążące się z nią koszty – sporo ponad miliard dolarów. Co więcej, planetologia jako taka nie należała do priorytetów w budżecie NASA opracowywanym przez administrację Prezydenta Obamy, a sama agencja wolała skupić swoje wysiłki w tym zakresie na eksploracji Marsa. Czerwona Planeta jest dużo bliżej, a NASA chce skupić się na przygotowywaniu gruntu pod przyszłe misje załogowe na Marsa.
Z drugiej strony Kongres był dużo bardziej zainteresowany planetologią. Szczególnie zainteresowany Europą jest przewodniczący podkomitetu zajmującego się przygotowywaniem budżetu NASA – John Culberson (republikanin z Teksasu). Nawet gdy NASA nie wnioskowała o środki na badanie Europy, kongresmen zapewniał naukowcom z JPL niezbędne fundusze na badania. W latach 2013-2016 NASA wnioskowała o zaledwie 45 milionów dolarów na badania Europy, ale Kongres przeznaczył na nie 395 milionów. Na rok podatkowy 2017 NASA wnioskowała o 49,6 mln dolarów na ten cel, a podkomitet Culbersona zaproponował w tym tygodniu 260 milionów dolarów na planowanie i rozwój misji.
W ramach misji na Europę, Culberson chciałby wysłać lądownik, który dotrze na powierzchnię tego skutego lodem księżyca. Tego typu urządzenie pozwoliłoby naukowcom lepiej scharakteryzować oceany znajdujące się pod skorupą lodową, a jeżeli lądownik wyląduje w pobliżu jednej ze szczelin, być może nawet będzie w stanie pobrać próbki z oceanu. Niestety w tym przypadku istnieją pewne obawy, że wyniesienie w przestrzeń kosmiczną na szczycie jednej rakiety orbitera i lądownika może być zbyt dużym wyzwaniem.
Dlatego też w nowej propozycji Izby Reprezentantów misja na Europę została rozbita na dwie części: orbiter, a dwa lata później lądownik. Przedstawiony plan mówi o wysłaniu w kierunku Europy orbitera, który będzie przelatywał przez nieprzyjazne środowisko w pobliżu Europy (silne promieniowanie związane z bliskością księżyca do planety) i wylatywał z niego w celu przekazania danych na Ziemię. W ramach podstawowej misji miałoby dojść do co najmniej 45 bliskich przelotów w pobliżu Europy (w odległości od 2700 do 25 km nad powierzchnią). Analizując zebrane w ten sposób dane, naukowcy na Ziemi byliby w stanie określić najlepsze miejsce dla lądownika, który dotarłby tam dwa lata później.
„Zwiększyliśmy finansowanie programów planetarnych, abyśmy mieli pewność, że uda nam się zrealizować niesamowicie ważną misję na Europę, na której być może uda nam się odkryć jakieś formy życia,” powiedział we wtorek Culberson. „To będzie przełomowy moment w historii ludzkości i naszego kraju.”
W swoim dokumencie dotyczącym misji na Europę NASA oficjalnie nie potwierdziła misji lądownika, a jedynie wspomniała o wysłaniu orbitera „gdzieś w latach dwudziestych.” Propozycja Izby jest dużo bardziej konkretna i wzywa do wysłania orbitera do 2022 roku i lądownika nie później niż w 2024 roku. Kierownictwo JPL potwierdziło Culbersonowi, że te daty są realistyczne. Dodatkowo, w propozycji zaznaczono, że w następnym budżecie NASA na rok fiskalny 2018, ujęto pięcioletni profil finansowania obu startów.
NASA po raz ostatni odwiedziła Jowisza w latach dziewięćdziesiątych oraz na początku tego wieku w ramach misji Galileo. Sonda Galileo wykonała zdjęcia Europy podczas jedenastu bliskich przelotów w jej pobliżu. Zdjęcia zapisywane były na dysku taśmowym o pojemności 114 megabajtów, jednak powtarzające się usterki sondy nie pozwoliły w pełni wykorzystać nawet tego urządzenia. Nie zmienia to faktu, że dane, które udało się przesłać na Ziemię wystarczyły do wzbudzenia w naukowcach zainteresowania tym globem.
Źródło: arstechnica