https://www.youtube.com/watch?v=f-NJMRuYxWc
Dwa nowe artykuły, które ukazały się w tym tygodniu w periodyku Nature dostarczają dowodów na to, że promieniowanie supernowych nawiedzały naszą planetę – twierdzi astrofizyk Adrian Melott z University of Kansas.
Melott przedstawia swoje przemyślenia dotyczące tych badań w liście zatytułowanym „Supernowe w naszym sąsiedztwie”, który także ukazał się w tym samym wydaniu Nature.
Jeden z artykułów, autorstwa Antona Wallnera i jego współpracowników, dowodzi istnienia dawnych depozytów żelaza-60 (pisaliśmy o tym przed chwilą tutaj ) w dnie oceanicznym, które mogą pochodzić z supernowej, która wybuchła 325 lat świetlnych od Ziemi. Drugi artykuł, autorstwa zespołu pracującego pod kierownictwem Deitera Breitschwerdta, szacuje moment eksplozji tych supernowych, wydzielając z nich dwa zdarzenia, jedno 1,7 do 3.2 mln lat temu, a drugie 6.5 do 8.7 mln lat temu.
„Badania te potwierdzają, że do tych zjawisk doszło w niedalekiej przeszłości,” mówi Melott, profesor fizyki i astronomii na KU. „Dzięki tym badaniom możemy oszacować kiedy do tych wybuchów doszło i jak daleko od nas. Uzbrojeni w taką wiedzę, możemy przyjrzeć się historii Ziemi i zobaczyć czy nie ma związku między takimi wybuchami, a zmianami na Ziemi.”
Melott wskazuje, że do obu eksplozji doszło poza strefą śmierci wynoszącą 30 lat świetlnych, co nie zmienia faktu, że oba wybuchy mogły mieć wpływ na środowisko na Ziemi – w tym na ewolucję gatunku ludzkiego.
„Nasza lokalna grupa badawcza próbuje sprawdzić do czego mogły doprowadzić tak bliskie wybuchy,” mówi. „Tak naprawdę tego nie wiemy. Oba zjawiska nie zaszły na tyle blisko, aby spowodować masowe wymieranie gatunków, jednak nie były na tyle daleko, aby całkowicie zignorować ich wpływ na Ziemię. Dlatego też staramy się oszacować, czy możliwe jest zaobserwowania skutków eksplozji na Ziemi.”
Źródło: University of Kansas