Jeżeli pożerająca otaczającą ja materię supermasywna czarna dziura w centrum aktywnej galaktyki wystrzeliwuje dżety, to struktura tych dżetów może wskazywać, że ma ona w swoim otoczeniu towarzysza.
Mowa tutaj o dżetach emitowanych z otoczenia supermasywnych czarnych dziur, które od czasu do czasu zmieniają jasność lub kierunek, wijąc się jak węże. W najnowszym artykule naukowym astronomowie wskazują, że takie zakrzywienie może wskazywać, że wokół supermasywnej czarnej dziury krąży jeszcze jedna supermasywna czarna dziura.
To bardzo interesująca informacja, bowiem może ona wspomóc naukowców poszukujących podwójnych układów składających się z supermasywnych czarnych dziur. Jak dotąd odkrywanie takich układów, choć przecież ze względu na swoje masy powinny być one łatwo zauważalne, nie idzie nam zbyt dobrze.
Aktywne jądra galaktyczne zasilane przez supermasywne czarne dziury są często tak jasne, że w blasku centrum galaktyki nie widać całej jej reszty. Jeżeli przypadkiem emitowany przez takie jądro dżet skierowany jest w kierunku Ziemi, to docierające do nas światło nazywamy blazarem.
Na przestrzeni lat naukowcy zauważyli, że część AGNów (aktywne jądra galaktyczne, ang. active galactic nuclei) emituje swoiste rozbłyski. Co więcej, nie są one takie proste, jak mogłoby się wydawać. Bardzo często owe dżety wiją się niczym wąż. Zmiany jasności natomiast spowodowane są tym, że materia z dysku akrecyjnego otaczającego czarną dziurę nie opada na niego jednorodnie i od czasu do czasu za horyzont zdarzeń wpada większa ilość materii. Niemal natychmiast większa ilość automatycznie przekierowywana jest w kierunku biegunów i wystrzeliwana w formie dżetu.
Astronomowie wskazują jednak na alternatywne rozwiązanie. Możliwe jest, że przyczyną tego chaosu jest precesja źródła dżetu spowodowana przez krążącą wokół supermasywnej czarnej dziury emitującej dżet inną supermasywną czarną dziurę. Siłą rzeczy taka towarzyszka wymuszałaby także ruch na źródle dżetu, przez co dżet nie byłby emitowany w linii prostej, a raczej miałby pofalowany kształt.
Po raz pierwszy taki model został zastosowany do wyjaśnienia zakrzywienia dżetu emitowanego przez OJ 287 oddalonego od nas o 5 miliardów lat świetlnych. Teraz ten sam model zastosowano do wyjaśnienia 12 innych ANGów. Okazało się, że także i w tym przypadku struktura dżetu silnie wskazuje na to, że u jego źródła znajduje się nie jedna a dwie supermasywne czarne dziury.
Warto jednak pamiętać, że to tylko model. Możliwe, że teoria jest błędna, a za wahania dżetów odpowiadają fale uderzeniowe, pole magnetyczne, czy po prostu niejednorodność dżetu. Nie zmienia to faktu, że jeden model tłumaczy już trzynaście różnych dżetów, więc coś może w tym być. Co więcej, także w danych radiowych udało się dostrzec sygnały wskazujące na precesję źródła dżetu.
Możliwe zatem, że właśnie udało się znaleźć ciekawy sposób poszukiwania podwójnych układów supermasywnych czarnych dziur. Takie układy najczęściej występują w galaktykach, które są efektem połączenia dwóch różnych galaktyk. Znajdujące się w nich czarne dziury opadają ku centrum nowej galaktyki i prędzej czy później zaczynają wokół siebie tańczyć, aby z czasem się ze sobą połączyć w jedną, jeszcze masywniejszą supermasywną czarną dziurę.