Jakiś czas temu naukowcy z firmy SpinLaunch poinformowali, że starają się zbudować wyrzutnię magnetyczną, która będzie w stanie umieszczać niewielkie ładunki na orbicie okołoziemskiej bez wykorzystania rakiety. Zamiast tego długie ramię wyrzutni będzie rozpędzało się do olbrzymich prędkości obrotowych, aby w odpowiednim momencie wystrzelić ładunek w kierunku orbity. Wszystko wskazuje na to, że chińscy naukowcy postanowili wykorzystać ten pomysł.
Problemów z takim wysyłaniem ładunków na orbitę jest naprawdę wiele. Jakby nie patrzeć, najpierw trzeba rozpędzić ramię wyrzutni do olbrzymich prędkości, a następnie nadać ładunkowi na tyle wysoką prędkość, aby pokonał on przyciąganie grawitacyjne i opór atmosfery ziemskiej i mógł faktycznie dotrzeć na orbitę okołoziemską.
Teraz naukowcy z Chin przedstawili podobny pomysł, który można by było zastosować na powierzchni Księżyca.
Tak, dostarczenie i instalacja wyrzutni na Księżycu będą trudne, ale z drugiej strony wyzwania stojące przed wyrzutnią na Księżycu będą mniejsze. Jakby nie patrzeć, grawitacja Księżyca znacznie szybciej wypuści ładunek ze swoich objęć, a dodatkowo nie ma tam żadnej atmosfery, która mogłaby spowalniać wyrzucany ładunek na pierwszym etapie lotu. Może się zatem okazać, że takie urządzenie mogłoby być bardzo ekonomicznym sposobem na dostarczanie na Ziemię cennych surowców, których tutaj brakuje.
Jesteśmy tuż po letnich igrzyskach olimpijskich, więc można śmiało porównać zasadę działania wyrzutni do rzutu młotem. Cała instalacja wyposażona by była w ramię o długości 50 metrów, które zasilane energią jądrową i słoneczną rozpędzałoby się przez 10 minut do momentu osiągnięcia prędkości 2,4 km/s, czyli prędkości ucieczki z Księżyca, a następnie uwalniałoby zainstalowany na zewnętrznym końcu ramienia ładunek, który rozpoczynałby w tym momencie podróż na Ziemię.
Naukowcy wskazują tutaj także, że po uwolnieniu ładunku, ramię byłoby hamowane w taki sposób, że udałoby się odzyskać ok. 70 proc. energii wykorzystanej do jego rozpędzenia. Efekt? Koszty takiego transportu byłyby dziesięciokrotnie niższe od obecnych. Teoretycznie wyrzutnia mogłaby wystrzeliwać ładunki w stronę Ziemi nawet dwa razy dziennie.
W artykule opublikowanym w periodyku Aerospace Shanghai naukowcy przekonują, że wyrzutnię można przetransportować na powierzchnię Księżyca w częściach za pomocą największych obecnie chińskich rakiet kosmicznych. Następnie trzeba będzie ją na miejscu zmontować i podłączyć do źródła energii elektrycznej.
Tutaj warto podkreślić, że sama natura wyrzutni wyklucza starty załogowe. Ładunek podczas startu będzie doświadczał olbrzymich przeciążeń. Nie zmienia to faktu, że badacze skupiają się głównie na transporcie niezwykle cennego helu-3 z Księżyca na Ziemię. Helu-3 na Ziemi jest zaledwie jakieś 0,5 tony. Na Księżycu jest go około miliona ton. Jeżeli uwzględnimy fakt, że do zasilania całych Chin potrzeba jakieś 20 ton tego izotopu rocznie, to jest to wprost niewiarygodnie wydajne źródło energii.
Samo wydobycie helu-3 i jego przygotowanie do transportu to wciąż temat do rozwiązania. Jak na razie nie wiadomo, jak będzie on wydobywany i w jakiej formie miałby trafiać na Ziemię. Nie zmienia to faktu, że środek transportu można zawsze zbudować.
Pierwsze dane techniczne proponowanej wyrzutni magnetycznej wskazują, że jej masa to około 80 ton, które trzeba przetransportować na Księżyc. Potem pozostanie poradzić sobie jeszcze z prawidłowym umieszczeniem jej na księżycowej powierzchni i przygotowaniem jej do radzenia sobie z ekstremalnymi temperaturami i wszędobylskim pyłem. Badacze przekonują jednak, że komponenty wyrzutni mogą powstać do 2030 roku, a pierwsza wyrzutnia mogłaby zacząć pracę na Księżycu już w 2045 roku.