Mówi się, że użytkownicy komputerów się dzielą na dwie grupy: tych, którzy regularnie wykonują kopię zapasową danych i tych, którzy będą regularnie wykonywać kopię zapasową swoich danych. Można powiedzieć, że ludzkość ma świadomość ulotności wszystkiego co nas otacza.

Świat się bezustannie zmienia. To co dzisiaj występuje powszechnie wokół nas, może kiedyś bezpowrotnie zniknąć. Każdego roku liczne gatunki roślin i zwierząt znikają z powierzchni Ziemi nie pozostawiając po sobie śladu. Nie powinno zatem dziwić, że ludzkość od zawsze stara się zachowywać przynajmniej próbki tych organizmów, aby zachować je na wieczność w swoistych kopiach zapasowych, biorepozytoriach na całym świecie. Coraz częściej okazuje się, że owe kopie zapasowe też nie są przesadnie bezpieczne.

Problemem są tutaj różnego rodzaju zmiany klimatyczne, katastrofy ekologiczne czy wojny. Wszystkie te czynniki są w stanie zamienić dobrą kopię zapasową życia na Ziemi w pył. Nawet jeżeli na jakimś terenie nie ma wojny, to archiwum może zostać zalane przez wodę z topniejącego lodowca, w którym dotychczas było utrzymywane. Doskonałym przykładem tutaj może być Globalny Bank Nasion na Svalbardzie. Powstaje zatem pytanie o to, gdzie można zbudować naprawdę bezpieczne repozytorium danych o życiu na Ziemi.

Wszystko wskazujes na to, że wprost idealnym miejscem do przechowywania takiego zbioru są stale zacienione rejony kraterów na biegunie południowym Księżyca. W miejscach takich temperatura stale oscyluje w okolicach –196° Celsjusza, czyli takiej w której można długoterminowo przechowywać komórki pochodzące od zwierząt. Co więcej, można powiedzieć, że taki bank pamięci bez problemu przetrwa, nawet gdy na Ziemię spadnie planetoida taka, jak 65 milionów lat temu i zniszczy większość biosfery naszej planety. Archiwum na Księżycu nawet tego nie zauważy.

Wspomniany wcześniej bank nasion na Svalbardzie umieszczony niejako w wiecznej zmarzlinie w 2017 roku musiał zmierzyć się z zalewaniem wodą pochodzącą z topnienia jak się okazało nie takiej wiecznej zmarzliny.

Naukowcy już wtedy zaczęli zastanawiać się, czy nie można by było takiego banku umieścić w jednej z licznych komór lawowych pod powierzchnią Księżyca. Problem w tym, że w takim miejscu konieczne byłoby wykorzystanie systemu chłodzenia, który regulowałby temperaturę w ciągu księżycowego dnia w takim miejscu. Wyjątkiem od tego są właśnie wiecznie zacienione kratery w okolicach bieguna. Tam temperatura nigdy nie rośnie, a więc umieszczone tam próbki można zostawić samym sobie.

Niskie temperatury pozwalałyby tanim kosztem utrzymywać tam nawet jedne z najbardziej wartościowych komórek, czyli fibroblasty. Takie komórki można bowiem zamieniać w komórki macierzyste, które z kolei później można wykorzystywać do klonowania, wytwarzania organów, czy też w większej skali do regeneracji populacji zagrożonych gatunków.

Oczywiścienaukowcy muszą się zmierzyć jeszcze z problemem ochrony próbek przed promieniowaniem kosmicznym. Z tego też powodu w trakcie planowanych na najbliższe lata misji warto byłoby przetestować na Księżycu prototypy takich pojemników, w których cenne próbki mogłyby spokojnie przetrwać. Gdyby to się udało, warto byłoby zacząć od wysyłania próbek pochodzących od gatunków zagrożonych, czy też od zapylaczy, których liczba na Ziemi stale spada. Czasu na to wcale nie ma tak dużo, jak mogłoby się wydawać.