Czy zmiany klimatu mogą w negatywny sposób wpływać na badanie planetoid znajdujących się w Układzie Słonecznym oraz wszelkich innych małych skał, które spędziły miliony lat w przestrzeni międzyplanetarnej, zanim uległy kolizji z Ziemią? Okazuje się, że tak.
Jeszcze zanim człowiek wyruszył w przestrzeń kosmiczną, jedyną okazją do zbadania, a wręcz do dotknięcia obiektu pochodzenia kosmicznego były meteoryty, obiekty, które na swojej trasie wokół Słońca napotkały Ziemię, przetrwały gorący lot przez atmosferę naszej planety, a następnie dotarły do jej powierzchni. Codziennie w atmosferę ziemską w ten sposób wchodzą dziesiątki ton kamieni kosmicznych. Można zatem powiedzieć, że chcąc dotknąć kosmosu, warto zamiast w górę, spojrzeć pod nogi.
Jednym z miejsc, w którym badacze regularnie odkrywają meteoryty, jest śnieżnobiała pokrywa Antarktydy. Przynajmniej tak jest obecnie. Jak jednak donoszą naukowcy, ta sytuacja może się zmienić. Najnowsze badania wskazują bowiem, że na skutek działalności człowieka, te kosmiczne skały zaczną po prostu znikać. Zespół naukowców ze Szwajcarii i Belgii obliczył, że podniesienie temperatury pokrywy lodowej o 0,1 stopnia Celsjusza powoduje zniknięcie z niej prawie 9000 meteorytów. Wskazują na to symulacje przeprowadzone na podstawie obserwacji satelitarnych przy użyciu zaawansowanych modeli klimatycznych i sztucznej inteligencji.
Czytaj także: To miał być dźwięk wpadającego w atmosferę Ziemi obiektu międzygwiezdnego. Zaskoczenie
Co to oznacza? Mówiąc najprościej, w ciągu najbliższych dwóch dekad z powierzchni Antarktydy może zniknąć nawet 25 proc. z 300-800 tysięcy leżących tam obecnie i czekających na odkrycie meteorytów. Do końca XXI wieku może już zniknąć 3/4 z tej liczby.
W artykule naukowym opublikowanym w periodyku Nature Climate Change badacze wskazują, że w ciągu roku bezpowrotnie tracimy w ten sposób nawet 5000 meteorytów rocznie. To zupełnie tak, jak byśmy każdego roku tracili z dysku cenne dane naukowe zebrane w rdzeniach lodowych, które stopniowo się roztapiają w laboratorium. Każda taka utrata to stracona szansa na odkrycie jakiejś ważnej tajemnicy wszechświata.
Antarktyda to prawdziwy raj dla poszukiwaczy meteorytów. Szacuje się, że spośród wszystkich skał pochodzenia kosmicznego kiedykolwiek odkrytych na powierzchni Ziemi, ponad 60 proc. odkryto na powierzchni pokrywy lodowej Antarktydy. To tam bowiem one widoczne są najwyraźniej jako ciemni intruzi na śnieżnobiałej powierzchni.
Co więcej, stały ruch pokrywy lodowej sprawia, że meteoryty gromadzą się na przestrzeni stuleci w określonych miejscach, w których bardzo łatwo je potem znaleźć. Autorzy najnowszego opracowania wskazują, że skoro nie jesteśmy w stanie wystarczająco szybko zatrzymać ocieplania klimatu, powinniśmy jak najszybciej zintensyfikować działania na rzecz zbierania meteorytów na Antarktydzie, tak aby ocalić ich jak najwięcej, zanim bezpowrotnie zaginą.
Można zadać pytanie o to, w jaki sposób meteoryty miałyby znikać. Badacze wskazują, że ciemny kolor meteorytu pozwala mu nagrzewać się szybciej od otoczenia. Ciepło meteorytu jest w stanie przenieść się z samej skały na lód pod nim, roztapiając go. W ten sposób meteoryty po prostu zanurzają się coraz bardziej w pokrywie lodowej. Nie muszą chować się przesadnie głęboko. Każdy meteoryt, który znajdzie się pod powierzchnią lodu, jest już praktycznie nie do odkrycia. W takiej sytuacji naukowcy już nigdy do nich się nie dostaną.
Źródło: 1