W ubiegłym tygodniu wielokrotnie pisaliśmy o udanym/nieudanym lądowaniu japońskiego lądownika SLIM na powierzchni Księżyca. Cały komentarz skupił się na tym, że choć mamy pierwsze udane miękkie lądowanie japońskiego aparatu księżycowego, to jednak SLIM wylądował tak pechowo, że promienie słoneczne nie padały na panele słoneczne, a tym samym sonda nie generowała żadnej energii elektrycznej. Zupełnie został pominięty jednak jeden istotny fakt.
Jednym z najważniejszych zadań misji SLIM było nie tyle samo lądowanie na Księżycu, ale także niezwykle precyzyjne lądowanie w uprzednio wybranym miejscu. Tuż po lądowaniu nie było wiadomo, czy udało się tego dokonać.
Inżynierowie z centrum kontroli misji SLIM tuż po wylądowaniu skupiła się na zabezpieczeniu lądownika i pobieraniu wszelkich możliwych danych zebranych podczas lądowania i już z samego miejsca lądowania. Jakby nie patrzeć, na wszystkie te zadania mieli jedyne trzy godziny. Po tym czasie bowiem konieczne było wyłączenie lądownika, przy stanie naładowania akumulatora na poziomie 12 proc. Teraz trzeba poczekać na ten moment, kiedy Słońce przesunie się na niebie tak, aby panele słoneczne mogły rozpocząć generowanie energii. Istnieje bowiem duża nadzieja na to, że lądownik będzie dało się ponownie uruchomić.
Zdjęcie wykonane przez mini-łazik LEV-2 i przesłane szybko na Ziemię pokazało żółty lądownik siedzący nienaruszony pod niewielkim kątem na skalistej szarej powierzchni. W tle widoczne są natomiast księżycowe zbocza.
Sobotnie lądowanie uczyniło Japonię dopiero piątym krajem, po Stanach Zjednoczonych, Związku Radzieckim, Chinach i Indiach, któremu udało się dokonać miękkiego lądowania na Księżycu.
Bezzałogowy inteligentny lądownik do badania Księżyca (SLIM) miał jednak za zadanie wylądować w promieniu maksymalnie 100 metrów od uprzednio wybranego miejsca lądowania we wnętrzu krateru. Wcześniej wszystkie miękkie lądowania na Księżycu wykonywane były z dokładnością do kilku kilometrów.
Podczas przeprowadzonej w czwartek konferencji specjaliści z japońskiej agencji kosmicznej JAXA poinformowali, że analiza zdjęć przesłanych przez lądownik pozwoliła potwierdzić, że SLIM wylądował zaledwie 55 metrów od punktu docelowego. To tym bardziej duże osiągnięcie, że lądownik miał problemy z silnikiem w ostatniej fazie lądowania i istniało ryzyko, że spowodują one oddalenie się od miejsca lądowania. Wszystko zatem wskazuje na to, że gdyby problemów z silnikiem nie było, lądowanie byłoby jeszcze bardziej precyzyjne.
Specjaliści przewodują, że już za tydzień Słońce zacznie ogrzewać panele słoneczne lądownika. Z tego też powodu agencja przygotowuje próbę ponownego nawiązania kontaktu z lądownikiem na 1 lutego.