Możemy się pocieszać, że zanim Słońce przejdzie w stadium czerwonego olbrzyma, to minie jeszcze pięć miliardów lat. Nie jest to rozsądne myślenie, bowiem nie jest tak, że Słońce będzie takie jak dzisiaj przez 5 miliardów lat, aż któregoś dnia o 21:37 nagle zamieni się w czerwonego olbrzyma. Słońce bezustannie ewoluuje i się zmienia. Wszystko wskazuje na to, że na Ziemi za te 5 miliardów lat już nie będzie nikogo, aby oglądać czerwonego olbrzyma. Już za miliard lat, a więc znacznie szybciej Słońce stanie się na tyle gorące, że na Ziemi wyparują wszystkie oceany. Życie, jakie znamy, albo w tym czasie przeniesie się na inne planety, albo spokojnie ulegnie zagładzie. Możemy zatem założyć, że jakiekolwiek życie na Ziemi ma termin ważności około 800 milionów lat.
Jednak według nowego badania przeprowadzonego przez naukowców z Uniwersytetu w Bordeaux we Francji i Instytutu Nauk Planetarnych w Tucson w Arizonie przelatująca obok nas gwiazda może okazać…dla Ziemian wybawicielem. Co prawda nikt aktualnie takiego przelotu nie przewiduje, ale na przestrzeni setek milionów lat wszystko może się jeszcze wydarzyć.
Astronomowie postanowili sprawdzić, co by się wydarzyło, gdyby w odległości około 100 jednostek astronomicznych, czyli 15 miliardów kilometrów od Ziemi przeleciała gwiazda. W tym celu wykonano blisko 12 000 symulacji ewolucji naszego układu planetarnego.
Pozornie wyniki symulacji mówią wiele dobrego o Układzie Słonecznym. Wychodzi z nich bowiem, że nasz układ planetarny jest wyjątkowo stabilny i nic go nie rusza. Nawet gdyby w pobliżu naszego układu przeszła jakaś gwiazda, planety nic sobie z tego nie zrobią i pozostaną na swoich orbitach. Problem jednak w tym, że gdy to nasza własna gwiazda ma zamiar nas zabić, to ta stabilność może być już wadą, a nie zaletą.
Subskrybuj i obserwuj wszystkie aktualności na swoim ulubionym komunikatorze
WhatsApp | Messenger | Telegram
Symulacje wskazują, że aby doszło do jakiejś pozytywnej zmiany w układzie planet, hipotetyczna gwiazda musiałaby po prostu bezpardonowo wbić się do Układu Słonecznego. Naukowcy oszacowali, że tylko w 0,28 proc. symulacji przelatująca gwiazda była w stanie wyrwać Ziemię z jej orbity i przeciągnąć ją nieco dalej, tam, gdzie będzie panował nieco bardziej umiarkowany klimat. Problem w tym, że wiele rzeczy musiałoby się idealnie ułożyć. Jeżeli gwiazda przejdzie trochę za blisko, wyciągnie nas na orbitę za Plutonem, gdzie jest chłodniej. Jeżeli przejdzie jeszcze bliżej, może nas wyrzucić całkowicie z Układu Słonecznego, gdzie będzie sobie podróżowała bez żadnej gwiazdy. Wtedy to dopiero zaczęlibyśmy tęsknić za przypiekaniem ze strony Słońca. Z drugiej strony rozmrożenie zamrożonej planety zawsze wydaje się łatwiejsze, niż przywrócenie wody na usmażonej.
„Jeśli planety posiadają umiarkowanie gęstą atmosferę wodorową, swobodnie unoszące się planety mogą zatrzymać wystarczającą ilość ciepła, aby utrzymać wodę w stanie ciekłym na powierzchni” – powiedział.
Oczywiście możliwości jest tutaj znacznie więcej. Podczas takiego wydarzenia może wszak dojść do zderzenia Ziemi z Księżycem, Marsem, czy dowolną inną planetę. Nasza planeta może być zepchnięta w stronę Słońca, lub też przechwycona na orbitę wokół przelatującej gwiazdy.
Czy mamy zatem szansę na przetrwanie gorącego słońca za miliard lat? Tak, ale niewielką. Co do zasady, szansa na to, że przez Układ Słoneczny przeleci gwiazda w ciągu najbliższego miliarda lat, wynosi około 1 procenta. Jeżeli nawet do tego dojdzie to tylko w 1 na 350 przypadków Ziemi uda się przesunąć na bezpieczną orbitę. Razem, mamy szansę jak 1 na 35 000. Wbrew pozorom jest to całkiem duża szansa. Jakby nie patrzeć wysyłając kupon Lotto, liczymy, że uda nam się prawidłowo wytypować 6 z 49 liczb nawet mimo tego, że szansa na wygraną wynosi 1 na 13 983 816. Skoro w Lotto mamy nadzieję, że się uda, to o Ziemię raczej powinniśmy być spokojni, prawda? Prawda?