Spokojnie, nawet jeżeli faktycznie już teraz zabierzemy się za przygotowywanie misji do Urana, to i tak doleci ona do celu w latach czterdziestych. Policzcie sobie ile wtedy będziecie mieć lat. Mnie wynik tego działania co najmniej nie cieszy.
Wizjonerzy już teraz bardzo często roztaczają przed nami wizję kosmosu, w których to nie latamy już na Księżyca (to to robiliśmy 50 lat temu), nie odwiedzamy Marsa (bo przecież Elon zawiezie nas tam za kilka lat i to będzie norma), ale wybieramy się już do egzoplanet, pokonujemy odległości międzygwiezdne, a nawet międzygalaktyczne. Wizjonerzy wizjonerami, a rzeczywistość swoją drogą.
Do najbliższej egzoplanety światło leci (z prędkością światła) ponad cztery lata. Człowiek w całym swoim programie kosmicznym jak dotąd oddalił się od Ziemi maksymalnie na odległość, którą światło pokonuje w nieco ponad jedną sekundę. Taka jest przepaść pomiędzy tym co nam się udało zrobić, a tym co byśmy chcieli zrobić.
Pocieszające zatem jest to, że tak naprawdę wciąż jeszcze musimy się nauczyć na naszym lokalnym podwórku. Jakby nie patrzeć w całej historii podboju kosmosu tylko jedna, jedyna sonda kosmiczna wysłana z Ziemi w 1977 roku zbliżyła się do Urana i Neptuna. Zbliżyła się, zrobiła zdjęcie i poleciała dalej. Koniec. Nic nigdy więcej tam nie poleciało.
Uranus Orbiter and Probe
Nic zatem dziwnego, że w NASA pojawiają się głosy, że trzeba wrócić do tych błękitnych lodowych olbrzymów. Sonda Voyager 2 przeleciała w jego otoczeniu w 1986 roku. Od tego czasu wiemy o nim tyle, co powie nam od czasu do czasu Kosmiczny Teleskop Hubble’a.
Wiele znaków na niebie i ziemi wskazuje, że to właśnie misja sondy kosmicznej lecącej do Urana może być misją flagową nadchodzącej dekady. Cały program miałby się zacząć w 2024 roku. Wtedy to naukowcy i inżynierowie mieliby rozpocząć pracę nad koncepcjami misji, w ramach której do Urana miałaby polecieć sonda, która weszłaby na orbitę wokół planety.
Sonda UOP (nie, nie Urząd Ochrony Państwa) czyli Uranus Orbiter and Probe miałaby po dotarciu do celu wejść na orbitę wokół Urana i w trakcie trwającej kilka lat misji wrzucić w chmury planety swoisty próbnik, który dostarczyłby na Ziemię dane o górnych warstwach chmur planety.
Jeżeli wszystko poszłoby dobrze, sonda mogłaby wystartować w podróż do Urana na początku lat trzydziestych i dotrzeć do celu w latach czterdziestych. Lot powinien potrwać od 12 do 15 lat. Szybciej niestety się nie da. Inaczej, dałoby się, ale skończyłoby się to misją przypominającą misję New Horizons, kiedy to sonda pokonała odległość między Ziemią a Plutonem w ciągu niecałych 10 lat. Niestety po dotarciu do celu sonda miała zbyt dużą prędkość, aby wejść na orbitę wokół swojej planety. Jeżeli jednak chcemy, aby sonda krążyła wokół Urana przez kilka lat, musi ona zostać wysłana z odpowiednio niską prędkością.