Przyznać się bez bicia – ilu z was już zapomniało, że na Marsie istnieje jeszcze helikopter Ingenuity? Przyznam się szczerze, że sam przestałem już śledzić jego poczynania. Po tak długiej przerwie spowodowanej niekorzystną pogodą obstawiałem, że jego mechanizmy już po prostu nie ruszą. Jakby nie patrzeć jego misja planowana była jedynie na 30 dni.
We wtorek, 8 lutego helikopter Ingenuity po wielu tygodniach w bezruchu wzbił się w powietrze po raz pierwszy od 15 grudnia 2021 r. Przez ostatnie siedem tygodni helikopter nie był w stanie nigdzie polecieć, bowiem w kraterze Jezero trwała intensywna burza pyłowa.
Można powiedzieć, że to wyjątkowe wydarzenie. Jakby nie patrzeć, jest to pierwszy przestój helikoptera na planecie innej niż Ziemia spowodowany niekorzystną pogodą. Zawsze to jakieś osiągnięcie.
Zważając na fakt, że Ingenuity zasilany jest niewielkimi panelami słonecznymi, istniało ryzyko, że osiądzie na nich na tyle duża warstwa pyłu, że uniemożliwi ona generowanie niezbędnej energii. Co więcej, kiedy w atmosferze znajduje się dużo pyłu, jego ziarna pochłaniają promieniowanie słoneczne i się ogrzewają, ogrzewając też powietrze wokół. Efekt? Im cieplej na Marsie, tym rzadsze powietrze, tym trudniej wzbić się powietrze. A przecież należy pamiętać, że ciśnienie atmosferyczne na Marsie jest sto razy mniejsze niż na Ziemi.
Lot nr 19
Podczas trwającego 100 sekund lotu helikopter pokonał 62 metry, wylatując przy okazji z obszaru znanego pod nazwą South Seitah i lądując na równinie obok.
Zaczynam się zastanawiać ile jeszcze razy Ingenuity wzbije się w powietrze. Pamiętam jeszcze jak rok temu zespół misji przygotowywał się do pierwszego lotu. Ekscytacja w centrum kontroli lotu sięgała zenitu, naprawdę coś się działo. Wtedy też niepoważnym optymizmem wydawała się nadzieja, że helikopter nie tylko poleci, ale też wykona wszystkie pięć zaplanowanych na całą misję lotów. I oto jesteśmy, niecały rok później i czytamy o locie nr 19. Fenomenalne.