Od lat astronomowie zmagają się z poważnym problemem w kosmologii – tzw. „napięciem Hubble’a”. Chodzi o sprzeczne wyniki pomiarów tempa rozszerzania się Wszechświata. Jedna metoda, oparta na obserwacjach odległego, wczesnego Wszechświata, takich jak mikrofalowe promieniowanie tła czy barionowe oscylacje akustyczne, wskazuje na wartość około 67 km/s/Mpc. Druga, oparta na analizie bliższych obiektów – tzw. „świec standardowych”, jak gwiazdy i supernowe – sugeruje wyższą wartość, sięgającą 73 km/s/Mpc. Choć różnice te mogą wydawać się niewielkie, precyzja współczesnych narzędzi pomiarowych sprawia, że nie można ich już zignorować.

W poszukiwaniu wyjaśnienia tego rozbieżnego obrazu zespół fizyków z Węgier i Stanów Zjednoczonych opracował nowy model kosmologiczny. Zakłada on, że cały Wszechświat może się obracać – choć niezwykle powoli. Ten nieintuicyjny pomysł okazał się wyjątkowo obiecujący. Dodanie niewielkiej rotacji do matematycznego opisu wszechświata znacząco zmniejszyło napięcie Hubble’a, bez zaprzeczania żadnym znanym obserwacjom astronomicznym.

Jednym z twórców tej teorii jest István Szapudi z Uniwersytetu Hawajskiego. Zwraca on uwagę, że proponowany model nie tylko rozwiązuje problem sprzecznych pomiarów, ale także współgra z wcześniejszymi spekulacjami o możliwym obrocie Wszechświata. W przeszłości pojawiały się bowiem sugestie, że kierunki obrotu galaktyk mogą wykazywać pewne preferencje – coś, co trudno wytłumaczyć w kontekście idealnie symetrycznego, nierotującego wszechświata.

Według nowej hipotezy Wszechświat obraca się tak wolno, że pełen obrót zająłby mu biliony lat – znacznie więcej niż jego obecny wiek, szacowany na zaledwie 13,8 miliarda lat. To tempo, choć niewiarygodnie małe, znajduje się tuż przy granicy dozwolonej przez ogólną teorię względności. Co ważne, nie zakłada ono naruszenia podstawowych zasad fizyki – nie występuje tu ani ruch szybszy od światła, ani zagrożenie paradoksami czasowymi.

Nowy model sugeruje, że wyniki obu metod pomiaru stałej Hubble’a mogą być poprawne – różnice wynikają z tego, że efekt rotacji staje się wyraźniejszy na większych odległościach. Tłumaczyłoby to, dlaczego obserwacje kosmicznego mikrofalowego tła dają inne wyniki niż badania bliższych rejonów Wszechświata.

Chociaż idea rotującego Wszechświata budzi fascynację i otwiera nowe pytania – jak np. co zapoczątkowało ten obrót albo czy jesteśmy częścią większej struktury, jak czarna dziura w innym Wszechświecie – naukowcy podchodzą do niej z ostrożnością. Kolejnym krokiem będzie stworzenie szczegółowej symulacji komputerowej, która pozwoli przetestować tę teorię i opracować konkretne przewidywania obserwacyjne. Jeśli się potwierdzą, mogą znacząco zmienić nasze spojrzenie na naturę kosmosu i naszą w nim rolę.