Sondy kosmiczne na przestrzeni ostatnich lat dostarczają na Ziemię próbki skał z przestrzeni kosmicznej. Mamy już nowe próbki z powierzchni Księżyca, w tym także pierwsze próbki z niewidocznej z Ziemi strony Księżyca, próbki z planetoidy Bennu i Ryugu, wkrótce po kolejne próbki z planetoidy Kamo’oalewa poleci kolejna chińska sonda kosmiczna i tylko z Marsa wciąż próbek nie mamy. Wszystko wskazuje na to, że w ciągu kilku najbliższych dni, dowiemy się na ten temat czegoś nowego.
Już w 2009 roku pojawiła się koncepcja amerykańskiej misji Mars Sample Return, która miałaby być zrealizowana w ramach szerszego programu ExoMars przy udziale NASA oraz Europejskiej Agencji Kosmicznej. Od tego czasu naukowcy pracowali nad niezwykle skomplikowaną architekturą misji. Według planów na Marsa miałby zostać wysłany łazik Perseverance, który miałby zebrać próbki ciekawszych skał, zapakować je w specjalne tytanowe fiolki i przygotować do transportu. Ten etap misji został już zrealizowany. Następnie na Marsa miał polecieć lądownik, który miałby zebrać te próbki, a następnie wystrzelić na orbitę wokół Marsa. Tam z kolei miałby znajdować się przygotowany przez ESA orbiter (Earth Return Orbiter), który po przechwyceniu próbek wysłałby je w kierunku Ziemi. Uf. Od samego początku było wiadomo, że będzie to trudna i droga misja kosmiczna.
W 2020 roku wiadomo było, że sprawa się komplikuje. Z tego też powodu NASA ustanowiła zespół, który miał niezależnie ocenić architekturę misji, postępy prac i ustalić ostateczny koszt i realistyczny termin dostarczenia próbek skał marsjańskich na Ziemię. Wyniki prac zespołu wskazywały na przekroczenie budżetu misji o miliard dolarów i ostateczny koszt rzędu 3,5 mld dol. Sporo, ale nie było to niczym niespotykanym. Z tego też powodu NASA zleciła prace nad poszczególnymi komponentami misji firmom z sektora kosmicznego.
W 2023 roku sytuacja się zmieniła. Nowy zespół, który miał ocenić koszty i harmonogram misji poinformował, że przy obecnej architekturze, misja będzie kosztowała około 11 miliardów dolarów, a próbki trafią na Ziemię dopiero w okolicach 2040 roku. To już dla agencji było za dużo. Cały program misji Mars Sample Return został wstrzymany. Bill Nelson, administrator NASA poinformował, że takie koszty i harmonogram są nieakceptowalne i prace nad misją będą wstrzymane do momentu opracowania nowej koncepcji, która niższym kosztem pozwoli dostarczyć na Ziemię próbki znacznie szybciej.
W 2024 roku agencja poinformowała, że wciąż jest zainteresowana przywiezieniem na Ziemię próbek z Marsa, ale misja zostanie opracowana na nowo i przy udziale firm z sektora kosmicznego. Wśród zainteresowanych znalazły się takie firmy jak Aerojet Rocketdyne, Blue Origin, Northrop Grumman, czy SpaceX.
Bill Nelson, ustępujący za kilka tygodni administrator NASA w połowie grudnia poinformował, że decyzja o nowej architekturze misji, jej kosztach i harmonogramie zostanie ogłoszona na początku stycznia, jeszcze przed przejęciem agencji przez nową administrację.
Zważając na to, że Chiny otwarcie informują o planach przywiezienia próbek skał marsjańskich na Ziemię na początku lat trzydziestych, NASA musi naprawdę podkręcić tempo prac i dorzucić do pieca sporo pieniędzy, aby wciąż pozostać w wyścigu. Za kilka dni dowiemy się, jak ten nowy plan będzie wyglądał.