Księżyc wydaje się być jednym z nudniejszych miejsc w naszym Układzie Słonecznym. Jakby nie patrzeć, mamy tu do czynienia z globem bez atmosfery, bez aktywnych procesów geologicznych, bez jakiejkolwiek wody, który zasadniczo jest niezmienny od miliardów lat. Nawet ślady pozostawione przez astronautów na Księżycu ponad pół wieku temu zapewne nadal są tam widoczne. Mogłoby się zdawać, że przez ostatnie setki milionów lat jedyna aktywność na Księżycu pochodziła tylko ze spadających na jego powierzchnię meteoroidów. Okazuje się jednak, że to wszystko nie do końca prawda.
Niecałe cztery lata temu, w grudniu 2020 r. chińska sonda Chang’e-5 poleciała na Księżyc, wylądowała na jego powierzchni i zebrała prawie 2 kilogramy księżycowego materiału. W próbkach naukowcy znaleźli mnóstwo dowodów na obecność wody, a nawet nieznanych wcześniej minerałów. W najnowszym artykule jednak naukowcy skupili się na analizie dowodów wskazujących na aktywność wulkaniczną na Księżycu. W próbce regolitu i skał naukowcy znaleźli wiele zaskakujących szklanych koralików, których część wydaje się być nie tylko pochodzenia wulkanicznego, ale przede wszystkim względnie młoda.
Sam fakt występowania aktywności wulkanicznej na Księżycu nie jest niczym nowym. Naukowcy doskonale od dawna wiedzą, że kiedyś nasz naturalny satelita pokryty był oceanami magmy. Jedyną niewiadomą było dotychczas ustalenie tego, jak dawno temu te procesy wulkaniczne ustały. Po przeanalizowaniu około 3000 szklanych drobin znajdujących się w próbkach przywiezionych przez sondę Chang’e-5 metodą datowania uranowo-ołowiowego naukowcy ustalili, że trzy z tych drobin powstały 123 ± 15 milionów lat temu, co jest najmłodszym wulkanizmem księżycowym potwierdzonym do tej pory przez datowanie radioizotopowe. To zaskakująco niedawno!
Czytaj także: Chińczycy odkrywają pochodzenie wody na Księżycu
Dotychczas zakładano, że procesy wulkaniczne na Księżycu ustały setki milionów lat temu. Nikt raczej nie spodziewał się tego, że gdy po powierzchni Ziemi chodziły dinozaury, na Księżycu widocznym na niebie wciąż mogły zachodzić procesy wulkaniczne. Wszystko jednak wskazuje na to, że tak właśnie było. Tutaj jednak należy podkreślić, że próbki wskazują, iż procesy te były względnie ograniczone, więc raczej z Ziemi nie było ich widać na powierzchni.
Chińska sonda zmieniła zatem naszą wiedzę o historii Księżyca. Wcześniejsze sondy kosmiczne, zarówno te wysłane przez Związek Sowiecki, jak i przez Stany Zjednoczone wykazały, że procesy wulkaniczne na Księżycu zachodziły od momentu jego powstania 4,4 miliarda lat temu do 2,9 miliarda lat temu. Próbki z Chang’e-5 wskazują, iż procesy wulkaniczne mogły trwać jeszcze przez kolejny miliard lat, a znacznie słabsze procesy na mniejszą skalę, nawet niemal do teraźniejszości, wszak czym jest 120 mln lat w kontekście całej historii Układu Słonecznego.
Dla naukowców to spora zagadka do rozwiązania. Próbki z miejsca lądowania sondy Chang’e-5 wskazują, że wulkanizm bazaltowy trwał tam do 2 miliardów lat temu. Później nastąpiła przerwa trwająca 1,9 miliarda lat i nagle 120 milionów lat temu odnotowano kolejną erupcję? Jak na razie naukowcy nie są w stanie wyjaśnić, w jaki sposób Księżyc mógł pozostać aktywny wulkanicznie do tak niedawna.