W piątek trzynastego kwietnia 2029 roku oczy mieszkańców Ziemi będą zwrócone w kierunku… cóż, nie oszukujmy się, telewizorów i telefonów. Istnieje jednak duża szansa, że większość mediów — w tym Puls Kosmosu — będzie opisywała przelatującą w pobliżu Ziemi planetoidę Apophis. Jakby nie patrzeć, takie przeloty zdarzają się raz na 5-10 tysięcy lat. NASA jednak wciąż zastanawia się, czy moglibyśmy się przyjrzeć temu kosmicznemu gościowi z bliska.

Mowa tutaj oczywiście o planetoidzie skatalogowanej pod numerem 99942, która w 2004 roku trochę nastraszyła astronomów. Wtedy to analiza trajektorii jej lotu wykazała, że Apophis może uderzyć w powierzchnię Ziemi 25 lat później. Zważając na to, że mówimy tu o naprawdę sporych rozmiarów obiekcie, informacja była co najmniej niepokojąca. Badania wskazują wszak, że planetoida Apophis ma nawet 340 metrów średnicy. Jej nazwa odnosząca się do egipskiego boga chaosu i zniszczenia nie nastrajała także optymistycznie. Podówczas ryzyko zderzenia z Ziemią wynosiło około 3 proc., czyli najwięcej odkąd NASA zaczęła badać zbliżające się do Ziemi planetoidy.

Na przestrzeni ostatnich dwóch dekad udało się ustalić, że planetoida, choć w Ziemię nie uderzy, to przeleci w odległości zaledwie 30 000 km od niej, a to oznacza, że znajdzie się bliżej Ziemi niż sondy znajdujące się na orbicie geostacjonarnej. Powiedzieć, że to blisko, to jakby nic nie mówić.

Już teraz wiadomo, że w momencie przelotu w pobliżu Ziemi, w otoczeniu planetoidy będzie znajdować się amerykańska sonda OSIRIS-APEX, która będzie badała ten obiekt z bliska. OSIRIS-APEX to w rzeczywistości sonda OSIRIS-REx, która zakończyła już swoją podstawową misję w otoczeniu planetoidy Bennu, przywiozła na Ziemię jej próbki, jednak zamiast spłonąć w atmosferze ziemskiej, zmieniła kierunek lotu i wyruszyła na spotkanie planetoidy Apophis. Można powiedzieć, że jest to swego rodzaju misja z recyklingu, ale za to z bardzo udanego recyklingu.

Teraz okazuje się jednak, że NASA wciąż chce więcej informacji o planetoidzie Apophis. W ogłoszeniu opublikowanym na stronie kontraktów rządu federalnego SAM.gov agencja kosmiczna poprosiła o informacje na temat tego, jak opracować „misję rozpoznawczą” do Apophis, nieprowadzoną przez NASA, przy użyciu magazynowanej od pewnego czasu sondy Janus.

Czytaj także: [Focus] Planetoida Apophis zbliża się do Ziemi. Naukowcy sprawdzają ryzyko zderzenia

Janus to w rzeczywistości dwie sondy pierwotnie zaprojektowane do startu z sondą Psyche, która wystartowała na szczycie rakiety Falcon Heavy 13 października 2023 r.

Opóźnienie w realizacji misji Psyche sprawiły, że mające z nią startować sondy Janus nie były w stanie już dotrzeć do pary podwójnych planetoid bliskich Ziemi. W efekcie w lipcu 2023 roku NASA zdecydowała się anulować tę część misji, a sondy trafiły do magazynu. Okazuje się jednak, że teraz teoretycznie sondy można by było wykorzystać do zbadania planetoidy Apophis.

NASA wystosowała zatem do przedstawicieli sektora kosmicznego i badawczego zapytania o ofertę przygotowania sondy do zbadania planetoidy Apophis jeszcze przed jej przelotem w pobliżu Ziemi.

W szczególności NASA czeka na propozycje zademonstrowania i przetestowania możliwości przelotu i scharakteryzowania niebezpiecznego obiektu bliskiego Ziemi przy użyciu niedrogiej, szybkiej w realizacji misji.

Warto zwrócić tutaj uwagę na jeszcze jeden fakt. NASA z pewnością chciałaby zbadać Apophis za pomocą jak największej liczby instrumentów, ale niestety agencja jako całość zmaga się z poważnymi problemami budżetowymi. W tym kontekście wykorzystanie sondy, która jest już zbudowana i zasadniczo czeka na zapakowanie do zasobnika rakiety i wysłanie w kierunku planetoidy jest bardzo szybką i bardzo tanią opcją.

Źródło: Sam.gov