Gdyby nie planeta o rozmiarach Marsa, która postanowiła zderzyć się z młodą Ziemią, nasza planeta w ogóle mogła nie mieć żadnego księżyca. Nie różniłaby się w tym względzie od Merkurego czy Wenus. Tak się jednak nie stało, do zderzenia doszło i w efekcie powstał młody Księżyc, który początkowo znajdował się znacznie bliżej naszej planety niż obecnie. Jak się jednak okazuje, sytuacja młodej Ziemi i młodego Księżyca mogła być znacznie ciekawsza.

W najnowszym artykule zaakceptowanym do publikacji w renomowanym periodyku naukowym The Astrophysical Journal, naukowcy wskazują, że owemu młodemu układowi Ziemia-Księżyc mogła towarzyszyć istna chmara znacznie mniejszych księżyców, a nawet pierścień odłamków przelatujących nad biegunami obu ciał. Jeżeli faktycznie tak było, to jest to dla nas zupełnie nowa wiedza o naszej planecie i naszym księżycu, ale także o wielu innych układach planetarnych krążących wokół odległych gwiazd.

Dla przypomnienia, obecnie Księżyc oddalony jest od Ziemi średnio o 384 000 kilometrów i stopniowo oddala się od naszej planety o 3,8 centymetra rocznie. Skoro jednak Księżyc się oddala, to w odległej przeszłości musiał znajdować się znacznie bliżej naszej planety. Szacuje się, że tuż po zderzeniu Ziemi i Tei Księżyc zaczął się formować w odległości zaledwie 19 135 kilometrów od Ziemi.

Od dawna jednak naukowcy zastanawiają się nad pewnymi aspektami orbity Księżyca. Aktualnie jego orbita wokół Ziemi nachylona jest o 5 stopni względem naszej orbity wokół Słońca. Wszystko jednak wskazuje, że początkowo Księżyc poruszał się po orbicie nachylonej o 10 stopni względem orbity Ziemi wokół Słońca. To problem, bowiem logicznie byłoby założyć, że odłamki po zderzeniu będą się łączyć w płaszczyźnie orbity Ziemi wokół Słońca.

Gdyby jednak tutaj dodać więcej księżyców….

Po zderzeniu Tei z Ziemią powstało mnóstwo odłamków. Gdy z większości z nich zaczął formować się Księżyc, to w otoczeniu Ziemi wciąż musiało znajdować się jeszcze wiele innych odłamków. Część z nich zapewne spadła na Ziemię, część na Księżyc, część być może w ogóle poleciała w przestrzeń kosmiczną, ale… – co ważne – …część mogła unosić się w przestrzeni między planetą a księżycem.


Mariusz właśnie został pierwszym patronem Pulsu Kosmosu na Patronite.pl! Dołącz do niego! 

Dzięki Mariusz!


W swojej nowej pracy naukowcy postulują, że mniej więcej w tym okresie część z tych odłamków mogła poruszać się po orbitach polarnych układu Ziemia-Księżyc, być może nawet tworząc swoisty pierścień odłamków. Owszem, obecnie nie znamy żadnych obiektów znajdujących się na orbitach polarnych wokół obu ciał, ale naukowcy przekonują, że takie obiekty mogły być względnie stabilne na początku, do czasu gdy odległość między Ziemią a Księżycem wzrosła do około 100 000 kilometrów.

To zaskakujące odkrycie. Istnienie takich obiektów lub pierścieni mogłoby znacząco wpłynąć na ewolucję orbity Księżyca wokół Ziemi i wyjaśnić zaskakujące nachylenie naszego satelity względem orbity Ziemi wokół Słońca.

Nie jesteśmy co prawda w stanie zajrzeć w przeszłość Układu Słonecznego i sprawdzić, czy tak faktycznie było. Nie zmienia to faktu, że możemy poszukiwać takich obiektów w innych układach planetarnych, w których znajdziemy młode księżyce. W ten sposób, obiekty z odległego kosmosu wskazałyby nam cenne informacje na temat przeszłości naszego świata.

Źródło: arXiv