Gromada galaktyk to zwykle naprawdę imponujących rozmiarów obiekt. Wyobraźmy sobie np. naszą galaktykę, Drogę Mleczną. W jej wnętrzu znajduje się jakieś 400 miliardów gwiazd i zapewne ponad bilion planet. Dodajmy do tego jeszcze większą Galaktykę Andromedy oddaloną od nas o 2,5 miliona lat świetlnych, Galaktykę Trójkąta, Wielki i Mały Obłok Magellana i jeszcze jakieś 50 innych galaktyk w naszym otoczeniu. W ten sposób powstanie nasza własna gromada galaktyk. A teraz wyobraźmy sobie, że ten gigantyczny twór zderza się z drugim równie wielkim tworem. Nie wiem jak wam, ale mnie do tego wyobraźni nie starcza. Nie zmienia to jednak faktu, że we wszechświecie do takich zderzeń dochodzi i jeżeli znajdują się one wystarczająco daleko od nas, to teoretycznie możemy obserwować je w całości.
Właśnie podczas takich obserwacji naukowcy przyjrzeli się temu, co się dzieje z materią różnego rodzaju w takim zderzeniu. Tutaj warto rozdzielić dwa komponenty: materię zwyczajną i ciemną materię, o której co do zasady wiemy bardzo niewiele. Podczas zderzenia gromad galaktyk każdy z tych komponentów zachowuje się jednak nieco inaczej, przez co dochodzi wtedy do zaskakującego zjawiska.
Sytuację tę można porównać do zderzenia czołowego dwóch samochodów przewożących potężne ładunki. W momencie zderzenia samochody zachowują się w jeden sposób, a ładunki w drugi.
W trakcie obserwacji naukowcom udało się dostrzec, że ciemna materia zawarta wcześniej we wnętrzu obu gromad galaktyk uległa oderwaniu od objętości obu gromad i poleciała dalej. Wbrew pozorom nie jest to nic nowego, tj. naukowcy już wcześniej obserwowali jak ciemna materia wyrywana jest np. z wnętrza galaktyki w procesie łączenia dwóch galaktyk. Nigdy jednak to zachowanie nie było tak nietypowe. Szczegółowa analiza danych może nam pomóc poznać nowe właściwości ciemnej materii, której przecież we wszechświecie jest więcej niż materii zwykłej, z której zbudowane są gwiazdy, planety i my sami.
Nie ma co ukrywać, ciemna materia jest jedną z największych tajemnic Wszechświata. Nie wiemy, czym ona jest; ani nie możemy jej wykryć bezpośrednio, co od dekad niezwykle frustruje środowisko naukowe. Nie zmienia to faktu, że we wszechświecie jest więcej grawitacji, niż może wynikać z mierzonej ilości materii zwykłej. Za resztę musi zatem odpowiadać dodatkowa materia, której bezpośrednio nie widzimy.
Według obliczeń naukowców, tylko około 15 procent budżetu materii we Wszechświecie to materia normalna. Pozostałe 85 procent to ta niewidzialna ciemna materia, która wydaje się oddziaływać z materią normalną tylko poprzez grawitację.
Co ważne, ciemna materia jest wszędzie. Galaktyki zbudowane z materii normalnej, takie jak Droga Mleczna zanurzone są w sferycznych obłokach ciemnej materii. Co więcej, w większej skali łączą się one ze sobą swoistymi autostradami ciemnej materii, które łączą się w swoistą kosmiczną sieć materii.
Wbrew pozorom, kiedy dochodzi do zderzenia takich obiektów jak gromady galaktyk, same galaktyki nawet tego przesadnie nie zauważają. Nie zmienia to faktu, że rozrzedzony ośrodek międzygalaktyczny, niezwykle rzadki gaz jednak zderza się z takim samym gazem drugiej gromady, a to prowadzi już do wyhamowywania materii zwyczajnej. Ciemna materia jednak nic sobie z tego nie robi i jeden obłok ciemnej materii przelatuje przez drugi z tą samą prędkością przez co dosłownie wyrywany jest z macierzystej gromady galaktyk, aby powrócić do niej pod wpływem grawitacji wyhamowanej gromady.
Na wizualizacji przedstawiono zderzenie gromad galaktyk skatalogowane pod numerem MACS J0018.5+1626. Naukowcy postanowili zbadać prędkości materii zwyczajnej i ciemnej materii w tych dwóch obiektach. Wyniki badań pozwoliły ustalić wyraźną różnicę prędkości między ciemną materią a materią zwyczajną.