Ja się naprawdę niedługo przestanę dziwić ludziom, którzy w komentarzach mi od dziewięciu lat wypisują brednie o tym, że człowiek nigdy nie wylądował na Księżycu. Liczba problemów, z jakimi mierzy się NASA w realizacji swojego programu Artemis, który zasadniczo miał powtórzyć wyczyny sprzed ponad pół wieku (sic!) jest zatrważająca i – co więcej – wciąż rośnie.
Oczywiście, najłatwiej narzekać tutaj na Elona Muska, który jest jeszcze długie lata od stworzenia lądownika, który miałby dostarczyć Amerykanów na powierzchnię Księżyca. Przypomnijmy, według pierwotnych planów, do takiego załogowego lądowania miało dojść w 2024 roku. Aż pusty śmiech ogarnia. I słusznie, z Muska należy szydzić na każdym kroku, aby kontrować jego wizje, którymi mami swoich wyznawców od lat.
Nie zmienia to jednak faktu, że cała reszta amerykańskiego sektora kosmicznego też nie jest jakoś szczególnie lepsza w dotrzymywaniu terminów i budżetów.
Zaledwie kilka dni temu pisałem o tym, że Boeing nie wyrabia się ani z harmonogramem, ani z budżetem budowy górnego członu rakiety SLS, która miałaby realizować misję Artemis IV.
Oczywiście, jeszcze gdzieś po drodze są takie bzdury (wcale nie bzdury) takie jak chociażby skafandry kosmiczne, czy trwające analizy osłony termicznej statku załogowego Orion.
Jest jeszcze jeden problem! A jakże
Zostawmy już zatem pierwsze lądowanie załogowe na Księżycu, czyli misję Artemis 3. Wszak, jeżeli to już się uda zrobić, to z pewnością reszta pójdzie gładko i zaczniemy co roku latać na Księżyc (takie oczywiście były plany).
Nic z tego. W ramach misji Artemis IV ma wszak lecieć cięższa i większa wersja rakiety (ta, z której budową problem ma Boeing). Ale większa rakieta wymaga nowej platformy startowej, znanej jako Mobile Launcher 2. To z niej mają na większej rakiecie startować w kierunku Księżyca pierwsze komponenty księżycowej stacji kosmicznej Lunar Gateway, której budowa ma się rozpocząć we wrześniu 2028 roku.
NASA szacuje, że budowa wieży startowej będzie kosztowała 1,8 miliarda dolarów i jej budowa zakończy się we wrześniu 2027 roku, czyli na rok przed startem misji Artemis IV.
Innego zdania jest jednak Generalny Inspektor NASA, który w opublikowanym właśnie raporcie wskazuje, iż ML2 będzie znacznie droższa, a jej budżet w nadchodzących czterech latach będzie musiał rozrosnąć się do 2,7 miliarda dolarów.
Można zatem odnieść wrażenie, że cały program Artemis jest nie do zrealizowania. Koszty rosną od lat i będą rosnąć dalej – nie ma żadnych wątpliwości. Harmonogram przesunął się już w czasie tak daleko, że zanim Amerykanin ponownie stanie na Księżycu, George Jetson z kreskówki może już się urodzić w Orbit City (choć według twórców, miał on się urodzić w 2022 roku).
Aha! Jeszcze jedno. Już teraz OIG zakłada, że platforma startowa – jeżeli ostatecznie powstanie – to będzie gotowa na start misji Artemis IV najwcześniej wiosną 2029 roku. Tym akurat nie powinniśmy się przejmować przesadnie, wszak prawdopodobieństwo tego, że do tego czasu SpaceX przygotuje swój lądownik księżycowy, jest bardzo małe. A dopóki misja Artemis III nie zostanie zrealizowana, to i o Artemis IV nikt nie będzie pytał.
Całe szczęście, że jeszcze są Chińczycy…