Już chyba nikt nawet nie stara się rywalizować z chińskim programem kosmicznym. Pół wieku temu rywalizacja między USA i ZSRS sprawiała, że pieniądze ładowano w NASA ciężarówkami. Teraz NASA jest coraz bardziej symbolem porażki. Podczas gdy Chiny ogłaszają kolejne misje kosmiczne, a część z nich nawet przesuwają na wcześniejszy termin, NASA albo ma problemy, albo zrzuca wszystko na prywatne firmy, albo po prostu misje anuluje. Ten ostatni los spotkał planowanego od lat łazika księżycowego VIPER.

Problem polega na tym, że łazik już istnieje, a przygotowanie go i jego misji kosztowało już 450 milionów dolarów. Mimo tego w środę NASA ogłosiła, że przekroczenie budżetu i kolejne opóźnienia sprawiły, że podjęto decyzję o anulowaniu misji.

VIPER to nie byle jaki łazik. Mieliśmy tutaj bowiem do czynienia z urządzeniem, który miał poszukiwać i badać lód w kraterach znajdujących się w okolicach południowego bieguna Księżyca. Siłą rzeczy, byłby to zatem ogromny krok w kierunku badania miejsc, w których w przyszłości mogłyby powstać bazy załogowe. Jakby nie patrzeć, NASA przecież od lat mówi, iż program załogowych misji księżycowych Artemis ma doprowadzić do postawienia ponownie człowieka na Księżycu, do stworzenia bazy i stałej obecności ludzi na Srebrnym Globie. Owszem, program Artemis ma swoje problemy, głównie jeżeli chodzi o lądownik, który wymyślił Elon Musk, ale program jakoś mimo wszystko postępuje. Plany jednak budowy bazy księżycowej wydają się jedynie PRową mrzonką. Jak bowiem myśleć tu o budowaniu bazy dla astronautów, skoro nie jesteśmy w stanie wysłać zwykłego łazika ze względu na koszty. NASA się po prostu zagubiła w swoich fantazjach.

Warto tutaj także wspomnieć, że łazik VIPER miał pierwotnie trafić do któregoś z biegunowych kraterów Księżyca już w 2023 roku. Miał tam zająć się badaniem lodu wodnego i możliwości wykorzystania go do produkcji paliwa rakietowego i do wykorzystywania przez astronautów jako wody pitnej.


Czytasz Puls Kosmosu i wciąż mało ci kosmosu? Wspieraj nas na Patronite.pl


Problemy pojawiły się już w 2022 roku, kiedy NASA stwierdziła, że start misji trzeba przełożyć na koniec 2024 roku. Wymagały tego dodatkowe testy lądownika Griffin dostarczonego przez firmę Astrobotic. Z czasem datę startu przełożono na wrzesień 2025 roku a koszt dokończenia misji podniesiono do 610 milionów dolarów.

Czytaj także: Astrobotic nie marnuje czasu. Griffin prawie gotowy do lotu na Księżyc

Fakt, koszt misji jest wysoki, a każdy wzrost kosztów boli jeszcze bardziej. Problem jednak w tym, że tu mamy już do czynienia z gotowym łazikiem, który przeszedł już część testów. Rezygnacja z misji w momencie, w którym do wykonania pozostało wykonanie dodatkowych testów wytrzymałości urządzenia na wibracje podczas startu oraz na ekstremalne temperatury, wydaje się zachowaniem co najmniej nieodpowiedzialnym.

Pozostaje się, że łazik nie trafi do muzeum, ani na śmietnik, a jedynie trafi do magazynu, w którym będzie czekał na lepsze czasy. Być może w końcu program kosmiczny jakoś zbilansuje swój budżet i przyjdzie czas, w którym VIPERa ktoś wyciągnie z magazynu, załaduje na pokład rakiety i wystrzeli w stronę Księżyca, gdzie powinien się już znajdować od pół roku.