Po sześciu miesiącach w przestrzeni kosmicznej sonda kosmiczna wybudziła się do życia. Centrum kontroli misji znajdujące się na Ziemi, po gruntownym sprawdzeniu wszystkich komponentów sondy uruchomiło jej futurystyczny silnik elektryczny emitujący stałą niebieską poświatę. Sonda Psyche zabiera się na poważnie za podróż w kierunku planetoidy o tej samej nazwie.
Start misji z Centrum Kosmicznego im. Kennedy’ego na Florydzie na szczycie rakiety Falcon Heavy mogliśmy obserwować 13 października 2023 r. Po opuszczeniu naszej atmosfery Psyche w pełni wykorzystała moc rakiety i wyleciała prosto poza orbitę Marsa.
Teraz, przez kolejny rok sonda będzie żeglowała w przestrzeni kosmicznej, wspomagana przez swoje silniki elektryczne, które wypchną ją aż do Pasa Planetoid. Z dyszy silnika elektrycznego będą stale teraz wyrzucane jony ksenonu emitujące błękitną poświatę, która niczym ogon kometarny będzie ciągnęła się za sondą.
Sam silnik elektryczny sondy zasilany jest światłem słonecznym padającym na panele słoneczne. Generowany w ten sposób ciąg silnika jest względnie mały, ale sam fakt, że jest on generowany ciągle przez wiele miesięcy naraz, sprawia, że jest on w stanie rozpędzić sondę do zaskakujących prędkości.
Orbiter znajduje się obecnie w odległości ponad 300 milionów kilometrów od Ziemi i porusza się względem naszej planety z prędkością 37 kilometrów na sekundę, czyli około 135 000 km/h. Z biegiem czasu, bez oporu atmosferycznego, który mógłby go spowolnić, Psyche przyspieszy do prędkości 200 000 km/h.
Sonda dotrze do bogatej w metale planetoidy Psyche w 2029 roku. Wtedy to rozpocznie się dwuletnia misja w pobliżu planetoidy. Zebrane w jej trakcie informacje pozwolą lepiej zrozumieć proces nie tylko powstawania planetoid, ale także planet skalistych z metalicznym jądrem, takich jak chociażby Ziemia. Naukowcy mają dowody na to, że planetoida może być fragmentem jądra planetozymala, czyli obiektu, z których na wczesnym etapie powstawania Układu Słonecznego powstawały planety.
Przez ostatnie pół roku naukowcy sprawdzali uważnie prawidłowość działania wszystkich instrumentów i komponentów znajdujących się na pokładzie sondy. Ostatecznie uznano, że wszystkie działają zgodnie z oczekiwaniami. Magnetometr działa tak dobrze, że był w stanie wykryć erupcję naładowanych cząstek ze Słońca, podobnie jak spektrometr promieni gamma i neutronów. W grudniu ubiegłego roku bliźniacze kamery znajdujące się na instrumencie obrazującym wykonały pierwsze zdjęcia.
Czytaj także: Sonda Psyche po raz pierwszy rozgląda się po otoczeniu. Pierwsze zdjęcia
„Do teraz włączaliśmy i sprawdzaliśmy różne elementy sprzętu potrzebnego do ukończenia misji i możemy stwierdzić, że działają prawidłowo” – powiedział Henry Stone, kierownik projektu Psyche z Jet Propulsion Laboratory, który zarządza misją. „Teraz nie możemy się doczekać zbliżającego się bliskiego przelotu obok Marsa”.
Trajektoria sondy kosmicznej prowadzi ją z powrotem w stronę Czerwonej Planety wiosną 2026 roku. Sonda wyłączy silniki odrzutowe, gdy będzie zbliżała się do Marsa, gdzie wykorzysta jego grawitację do zmiany prędkości. Wtedy też silniki zostaną ponownie włączone i rozpocznie się już podróż bezpośrednio do planetoidy Psyche.
Przez cały ten czas naukowcy będą stale testować system komunikacji optycznej między sondą a odbiornikami na Ziemi. Jak na razie system sprawdza się fantastycznie. Naukowcom udało się bowiem odebrać dane z odległości 226 milionów kilometrów. Co więcej, połączenie umożliwiło przesyłanie informacji z prędkością 267 Mbps, co dotychczas w komunikacji z sondami kosmicznymi było całkowicie niemożliwe.