Sonda Lunar Reconnaissance Orbiter (LRO) to prawdziwy księżycowy weteran. Już od blisko piętnastu lat bezustannie krąży i bada powierzchnię naszego jedynego naturalnego satelity. Nic zatem dziwnego, że od czasu do czasu musi ona zaobserwować coś nietypowego.
Kilka tygodni temu, gdzieś między 5 a 6 marca 2024 roku doszło na orbicie do nietypowego, aczkolwiek absolutnie bezpiecznego spotkania. Sonda LRO przeleciała w odległości zaledwie ośmiu kilometrów od lecącej w przeciwnym kierunku, aczkolwiek po równolegle ułożonej orbicie koreańskiej sondy kosmicznej Danuri. Choć sondy minęły się w absolutnej ciszy, to jednak kamery LRO zdołały uchwycić na zdjęciach dalekowschodniego towarzysza księżycowej niedoli.
Za zdjęcia odpowiada szerokokątna kamera LROC zainstalowana na pokładzie amerykańskiego weterana. Zdjęcia zostały wykonane podczas trzech okrążeń wokół Księżyca. Można powiedzieć zatem, że sondy tak naprawdę spotkały się ze sobą kilkukrotnie.
Oczywiście wykonanie zdjęć nie należało do rzeczy najłatwiejszych. Ze względu na fakt, że sondy poruszały się w przeciwnych kierunkach, to ich względna prędkość wynosiła 11500 km/h. To z kolei oznaczało, że zdjęcie musiało być wykonane w odpowiednim momencie kamerą skierowaną w odpowiednim kierunku. W przeciwnym razie nie byłoby możliwości uchwycić młodego jeszcze orbitera Danuri (trafiła na orbitę wokół Księżyca dopiero w grudniu 2022 roku) przelatującego w pobliżu.
Czas naświetlania kamery wyniósł zaledwie 0,338 milisekundy, a mimo tego obraz koreańskiej sondy jest jedynie smugą dziesięciokrotnie dłuższą od rzeczywistych rozmiarów sondy.
Powyższe zdjęcia to chyba najlepszy dowód na to, że kamery zainstalowane na pokładzie LRO niemal dwie dekady temu wciąż mają naprawdę fenomenalne możliwości precyzyjnego fotografowania powierzchni Księżyca.
Źródło: NASA