W latach 1969-1972 garstka dwunastu ludzi wylądowała na powierzchni Księżyca. Zapewne nikt wtedy nie przypuszczał, że tak długo trzeba będzie czekać na kolejną załogową misję Księżycową. Pięćdziesiąt lat minęło, a żaden człowiek wciąż nie powtórzył tego wyczynu. Wkrótce jednak wszystko może się zmienić.
Dokładnie tak jak w latach sześćdziesiątych cała nasza nadzieja w kolejnym wyścigu kosmicznym. Realizacja programu Artemis, w ramach którego NASA ponownie chce wrócić na powierzchnię Srebrnego Globu, okazuje się znacznie trudniejsza i kosztowniejsza, niż jeszcze kilka lat temu. O ile rakieta Space Launch System mimo przeciwności losu wystartowała i nawet zrealizowała wzorowo swoją pierwszą misję do Księżyca, o tyle lądownika księżycowego wciąż nie ma i jeszcze dużo pracy trzeba, aby w końcu powstał.
Do niedawna NASA była przekonana, że program Artemis może realizować w swoim tempie. Ostatnie lata wykazały jednak, że tak nie jest, bowiem Chiny inwestują ogromne pieniądze w gwałtowny rozwój swojego sektora kosmicznego. Od kilku miesięcy przedstawiciele chińskiego sektora kosmicznego przekonują, że uda im się dostarczyć chińskich astronautów na powierzchnię Księżyca jeszcze przed końcem dekady. To niebezpiecznie blisko planowanej daty pierwszego załogowego lądowania amerykańskiego. Jedno przesunięcie daty, jedno opóźnienie lub potknięcie może zatem zdecydować o tym, który kraj jako pierwszy w XXI wieku załogowo wyląduje na powierzchni innego globu niż Ziemia. Stawka jest zatem wysoka.
Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że program Artemis to nie tylko NASA. Jest to ogromne przedsięwzięcie międzynarodowe. Z tym z kolei wiąże się fakt, że także na pokładzie statków Orion lecących w kierunku Księżyca znajdą się astronauci z krajów innych, niż Stany Zjednoczone.
Czytaj także: Program Artemis zalicza kolejne opóźnienie. Kiedy w końcu się uda?
W środę prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden podczas konferencji prasowej z wizytującym Waszyngton premierem Japonii Fumio Kishidą poinformował, że pierwszym astronautą z kraju innego niż USA, będzie właśnie astronauta z Japonii. Kishida natomiast poinformował, że Japonia dostarczy w zamian za to wyróżnienie łazik, którym astronauci będą poruszać się po powierzchni Księżyca.
Jak na razie jednak nie wiadomo kiedy do tego dojdzie. Aktualnie pierwsza misja załogowa, czyli Artemis 3 planowana jest na 2026 rok. Można jednak śmiało zakładać, że termin ten ulegnie jeszcze przesunięciu. Mamy wszak połowę 2024 roku, a więc pozostały jedynie dwa lata, w których SpaceX miałoby opanować starty rakiety Starship na orbitę, przetestować tankowanie Starshipów na orbicie, stworzyć specjalny lądownik przystosowany do lądowania i startowania z powierzchni księżyca oraz wykonać pierwszy bezzałogowy lot na Księżyc z udanym lądowaniem. Nawet SpaceX nie jest w stanie tego dokonać w ciągu dwóch lat.
Czytaj także: Księżyc się trzęsie. Astronauci misji Artemis nie będą mieli stabilnego gruntu pod nogami
Warto tutaj także zauważyć, że przygotowywany przez japońskich inżynierów łazik księżycowy będzie pierwszym łazikiem z kabiną ciśnieniową. Dzięki temu astronauci będą mogli wypuszczać się na jego pokładzie na znacznie dłuższe eskapady i zwiedzać znacznie większy obszar Księżyca niż w trakcie wszystkich wcześniejszych misji. Mówi się nawet o tym, że wewnątrz łazika znajdzie się miejsce dla dwóch osób, które będą mogły spędzić poza bazą do trzydziestu dni.
Na zdjęcia z wycieczki po powierzchni Księżyca będziemy musieli jeszcze poczekać, bowiem pierwszy egzemplarz księżycowego samochodu poleci na Księżyc dopiero w ramach misji Artemis 7. Póki co przed nami jeszcze misja Artemis 2, w ramach której czworo astronautów wystartuje z Ziemi, okrąży Księżyc i powróci na Ziemię. Ta misja zaplanowana jest już na przyszły rok.