Ostatnio dosłownie nie ma dnia, aby coś ciekawego nie działo się na powierzchni Księżyca lub w jego otoczeniu. Tym razem ciekawych informacji dostarczają Japończycy.
Jeżeli czegokolwiek się dowiedzieliśmy o podboju przestrzeni kosmicznej w ciągu ostatnich dziewięciu miesięcy, to tego, że miękkie lądowanie na powierzchni Księżyca jest niezwykle trudne. Nie zmieniło się to od lat sześćdziesiątych, a fakt, że ludzkość nie lądowała tam przez całe dekady, sprawia, że nasze umiejętności wcale się w tej materii nie poprawiły.
Jakby nie patrzeć na przestrzeni ostatniego roku kilka sond rozbiło się o Księżyc, inne w ogóle do Księżyca nie doleciały, a jeszcze inne wylądowały tylko po to, aby się przewrócić.
Jeżeli jednak udaje się już wylądować, to misja zazwyczaj kończy się sukcesem. Wystarczy tutaj przypomnieć indyjską misję Chandrayaan-3, czy właśnie japońską misję SLIM.
Lądownik japoński miał ciężkie początki na Księżycu. Choć 20 stycznia udało mu się miękko wylądować na powierzchni Księżyca (i to niezwykle precyzyjnie, w odległości zaledwie kilkudziesięciu metrów od planowanego miejsca lądowania), to okazało się, że wylądował na pochyłości, która sprawiła, że jego panele słoneczne nie były skierowane w stronę Słońca. Kilka godzin po wylądowaniu trzeba było zatem przestawić go w stan uśpienia i trzymać kciuki za to, aby wybudził się z niego, gdy w końcu Słońce znajdzie się nad panelami. Tak też się stało. Lądownik wrócił do życia niczym feniks z popiołów i przez dwa dni wykonywał obserwacje naukowe krateru, w którym wylądował za pomocą swoich kamer.
Po dwóch dniach pracy jednak słońce zaszło, a lądownik ponownie przeszedł w stan uśpienia. Tutaj jednak już nie było żadnej pewności, że będzie on w stanie jeszcze się wybudzić. SLIM został wszak przygotowany do pracy przez jeden księżycowy dzień i nie miał wyposażenia pozwalającego na przetrwanie całej nocy księżycowej.
W niedzielę, 25 lutego, inżynierowie z centrum kontroli misji w Japonii wysłali do lądownika komendę i… otrzymali od niego odpowiedź. Okazało się, że SLIM przetrwał noc i jest w stanie nadal komunikować się z Ziemią.
Samą komunikację bardzo szybko przerwano, ze względu na to, że aktualnie w miejscu lądowania jest środek księżycowego dnia i instrumenty komunikacyjne są bardzo rozgrzane.
Nie zmienia to jednak faktu, że inżynierowie natychmiast rozpoczęli prace nad wznowieniem operacji, gdy tylko temperatury sprzętu nieco spadną. Może się zatem okazać, że to jeszcze nie jest koniec tej misji i jakieś ciekawe informacje z Księżyca jeszcze do nas dotrą.