Jak pech to pech! To miał być wspaniały powrót Amerykanów na powierzchnię Księżyca po raz pierwszy od pięćdziesięciu lat. Czasy się zmieniły, sytuacja się zmieniła i w przeciwieństwie do misji z połowy XX wieku, teraz na Księżyc poleciała misja realizowana przez komercyjną firmę prywatną Astrobotic. Niestety, tylko początek lotu wykonany został nienagannie. Krótko po starcie okazało się, że z lądownika Peregrine ucieka paliwo i o lądowaniu na powierzchni Księżyca można zapomnieć. Teraz inżynierowie kontrolujący statek poinformowali, co się może z nim stać w najbliższym czasie.
Konstruktorzy lądownika Peregrine poinformowali w sobotnim oświadczeniu, że wszystko wskazuje na to, że urządzenie, które miało miękko wylądować na powierzchni Księżyca, znajduje się obecnie na kursie kolizyjnym z Ziemią.
Peregrine wystartował w stronę Księżyca 8 stycznia na szczycie rakiety Vulcan wyprodukowanej przez United Launch Alliance. Wkrótce po oddzieleniu się od rakiety doszło jednak do krytycznego wycieku paliwa. Już wtedy konstruktorzy lądownika wiedzieli, że można zapomnieć o planowanej na połowę lutego próbie lądowania na powierzchni Księżyca. Owszem, firma postanowiła wykorzystać każdą możliwą chwilę kontaktu z lądownikiem, uruchamiając w przestrzeni kosmicznej instrumenty, które miały zostać uruchomione dopiero po lądowaniu. W ten sposób można je chociaż przetestować, zbierając wartościowe informacje, które posłużą podczas konstruowania i planowania kolejnych misji. Mimo wszystko jedno jest pewne: lądownik firmy Astrobotic powierzchni Księżyca już nie dotknie.
W oświadczeniu opublikowanym na Twitterze, przedstawiciele firmy poinformowali, że wyciek paliwa utrudnił analizę lotu lądownika zmierzającego w kierunku Księżyca. Wszystko jednak wskazuje na to, że ostatecznie Peregrine wtargnie w ziemską atmosferę, gdzie najprawdopodobniej w całości spłonie, zanim dotrze do powierzchni Ziemi. Wygląda to dosłownie tak, jakby kosmos złożył reklamację na pierwszy prywatny lądownik księżycowy i odesłał nam go z powrotem na Ziemię.
Firma jak na razie nie poinformowała kiedy lądownik mógłby dotrzeć do atmosfery naszej planety. Takie informacje zapewne pojawią się za jakiś czas, gdy sonda będzie już bliżej nas.
Dzisiaj (niedziela, 14 stycznia) lądownik znajduje się niemal 400 000 km od Ziemi, a więc jest już za orbitą Księżyca. Na jego pokładzie znajdują się zarówno eksperymenty dostarczone przez NASA, jak i ładunki komercyjne. Wśród nich znajdują się także ładunki dostarczone przez firmę Celestis oraz Elysium Space, które oferują „pochówki w przestrzeni kosmicznej”.
Po pierwotnym wycieku paliwa, w ostatnich dniach tempo wycieku spadło, co dało szansę naukowcom na wykorzystanie przynajmniej części paliwa na przedłużenie życia urządzenia. Trudno jednak ocenić, jak długo będziemy w stanie utrzymać kontakt z lądownikiem. Więcej informacji firma planuje przekazać opinii publicznej podczas konferencji zaplanowanej na czwartek 18 stycznia.