To, że dwa obiekty widoczne na nieboskłonie obok siebie wcale nie oznacza, że… znajdują się one obok siebie. Dotyczy to szczególnie gwiazd. Fakt, że wszystkie gwiazdy bez wyjątku (poza Słońcem) widzimy jako pojedyncze punkty świetlne, sprawia, że odnosimy wrażenie, że wszystkie gwiazdy znajdują się dokładnie w tej samej odległości od Ziemi. W rzeczywistości dwie gwiazdy niemal się dotykające na niebie mogą znajdować się w skrajnie różnych odległościach od Ziemi, przez co nie mają ze sobą absolutnie nic wspólnego. Nie zmienia to faktu, że ich ułożenie na niebie przyciąga wzrok. Dokładnie tak samo jest z obiektem Arp-Madore 2105-332, sfotografowanym ostatnio za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble’a.
Wystarczy jedno spojrzenie na powyższe zdjęcie, aby zobaczyć coś fascynującego. Widzimy na nim bowiem starannie ułożone w jedną linię galaktyki podążające za znajdującą się bliżej największą z nich.
Spoglądając na coś takiego, natychmiast możemy pomyśleć o tym, że wszak we wszechświecie galaktyki się ze sobą bezustannie zderzają i łączą, tworząc coraz to większe galaktyki. Nie ma w tym nic dziwnego, wszak nasza galaktyka, Droga Mleczna także była świadkiem takich zderzeń. Wiele galaktyk karłowatych zostało bez skrupułów rozerwanych przez naszą galaktykę, a następnie pożartych. Co więcej, za kilka miliardów lat zderzymy się z Galaktyką Andromedy, która obecnie oddalona jest od nas o 2,5 miliona lat świetlnych.
Jak się jednak okazuje, na powyższym zdjęciu nie widzimy gromady galaktyk, które się ze sobą za jakiś czas zderzą. Widzimy jedynie czysty zbieg okoliczności. Galaktyki, które zdają się być ustawione w jednej linii, w rzeczywistości znajdują się w różnych odległościach od Ziemi, przez co nie są ze sobą związane, a jedynie z naszego miejsca w przestrzeni kosmicznej widoczne są jak pozorna linia.
Tutaj jednak należy zaznaczyć, ze dwie największe galaktyki widoczne na zdjęciu i tworzące układ Arp-Madore 2105-332 oddalone od nas o 200 milionów lat świetlnych w kierunku gwiazdozbioru Mikroskopu, faktycznie wchodzą ze sobą w interakcje i właściwie wywierają na siebie wpływ grawitacyjny.
Nie zmienia to faktu, że w dolnej lewej części kadru możemy obserwować ustawiony w zaskakującą linię prostą szereg innych galaktyk. Skomplikowane nazwy tych galaktyk, takie jak 2MASX J21080752-3314337 i 2MASX J21080362-3313196, być może nie zapadają przesadnie łatwo w pamięć (!), ale zawierają cenne informacje dla astronomów i służą jako współrzędne na ogromnej kosmicznej mapie.
Za każdym razem, gdy w nazwie galaktyki, czy gromady galaktyk znajduje się nazwa Arp-Madore, możemy być pewni, że mamy do czynienia z interesującym obiektem. Wynika to z tego prostego faktu, że katalog Arpa-Madore’a jest katalogiem galaktyk osobliwych. W przypadku obiektu Arp-Madore 2105-332 mamy do czynienia z osobliwymi galaktykami linii emisyjnych znajdujących się na etapie intensywnego tworzenia nowych gwiazd.
Można zadać pytanie o to, skąd się biorą linie emisyjne. Otóż powstają one, gdy znajdujące się w galaktyce gazy są bardzo gorące i mają wystarczającą energię, aby atomy ulegały wzbudzeniu i tym samym emitowały światło. Mówiąc zatem najogólniej galaktyki takie jak Arp-Madore 2105-332 to miejsca o niezwykle wysokiej energii, co bardzo często się wiąże z intensywnym tempem powstawania nowych gwiazd.
Kosmiczny Teleskop Hubble’a w dalszym ciągu odkrywa tajemnice kosmosu, prezentując nam migawki jego nieograniczonego piękna. Patrząc na ten niepozorny szereg galaktyk na powyższym zdjęciu, warto pamiętać, że każda z tych galaktyk to setki miliardów gwiazd, setki miliardów planet i nieskończona ilość miejsca na powstanie i ewolucję życia. Być może spoglądając na te galaktyki, widzimy jedynie ich intrygujące ułożenie, a nie mamy świadomości, że patrzymy w stronę galaktyk, w których – choć tego jeszcze nie wiemy – istnieją cywilizacje bardziej rozwinięte od naszej, być może nawet przemieszczające się między układami planetarnymi.