Startup kosmiczny Sierra Space z siedzibą w Kolorado poczynił znaczne postępy w pracach nad samolotem kosmicznym Dream Chaser, który niczym dawne wahadłowce po locie kosmicznym na własnych skrzydłach lotem szybowym będzie wracał z powrotem na ziemię.
Jak donosi Ars Technica, firma wprowadza obecnie w samolocie ostatnie poprawki oraz kabinę ciśnieniową, w której mogą przebywać astronauci podróżujący na Międzynarodową Stację Kosmiczną.
Zanim jednak takie podróże załogowe będą możliwe, podobnie jak kapsuła Dragon od SpaceX, statek będzie musiał bezzałogowo dostarczyć ładunek na pokład stacji kosmicznej i bezpiecznie wrócić na Ziemię, wchodząc najpierw w atmosferę, hamując aerodynamicznie, a następnie lądując o własnych skrzydłach.
Inaczej mówiąc, jest to nowy, ekscytujący rozdział w historii lotów kosmicznych, który nawiązuje do projektu wahadłowca kosmicznego NASA, który już dawno temu został wycofany z eksploatacji.
Choć Sierra robi znaczne postępy, wciąż ma mnóstwo pracy do wykonania, zanim będzie mogła wysłać na orbitę swojego Dream Chasera zwanego „Tenacity”. Samolot zostanie najpierw wysłany do placówki NASA w Ohio, aby upewnić się, że przetrwa ekstremalne warunki podczas startu i w przestrzeni kosmicznej.
Warto jednak zauważyć, że być może nie jest to jedyny komercyjny samolot kosmiczny, nad którym trwają prace, ale w przeciwieństwie do statku kosmicznego SpaceShipTwo należącego do Virgin Galactic, celem Sierra jest osiągnięcie rzeczywistych możliwości orbitalnych. Jest także znacznie mniejszy od wahadłowca kosmicznego NASA i ma mniej więcej jedną czwartą jego wielkości.
Według artykułu Dream Chaser ma dostarczyć na ISS ładunek o masie do 6 000 kilogramów. Statek będzie posiadał także zdolność wyrzucania niechcianego ładunku pod koniec swojej misji, aby spalił się w górnych warstwach atmosfery.
Ale to, kiedy zobaczymy Dream Chasera startującego w lot na orbitę, wciąż jeszcze nie jest pewne. Daty będzie można ustalić dopiero po zakończeniu testów w komorach próżniowych w ośrodku testowym NASA w Ohio. Dopiero wtedy statek zostanie przetransportowany do portu kosmicznego, skąd uda się w przestrzeń w swój dziewiczy lot.
Sierra ma nadzieję wykonać swój pierwszy lot testowy bezzałogowy do kwietnia przyszłego roku. Jest to jednak ambitny harmonogram, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że rakieta, która wyniesie go na orbitę, rakieta Vulcan należąca do United Launch Alliance, także musi jeszcze wykonać swój pierwszy lot testowy.