Choć znajduje się na powierzchni Marsa już od 11 lat, to wciąż eksploruje swoją nową planetę z taką samą zapalczywością jak pierwszego dnia. Łazik Curiosity zmierzył się z najbardziej stromym podjazdem na Marsie w trakcie całej dotychczasowej misji.
Tak naprawdę, w sobotę 5 sierpnia Curiosity powinien zrobić sobie wolne. Wtedy właśnie mija dokładnie jedenaście lat od momentu lądowania na Czerwonej Planecie. Aktualnie robot znajduje się w lokalizacji nazwanej Jau, która wprost usiana jest dziesiątkami kraterów uderzeniowych. Już dawno astronomowie i geologowie nie mieli okazji badać miejsca, w którym znajduje się tak dużo kraterów w jednym miejscu.
Łazik natknął się na Jau zmierzając do podstawy 5-kilometrowej wysokości wzgórza Aeolis Mons, gdzie w przeszłości, miliardy lat temu, znajdowały się rzeki, jeziora i strumienie ciekłej wody. Analizując zbocze tego wzgórza, Curiosity może badać kolejne warstwy geologiczne, które powstawały w skrajnie różnych warunkach klimatycznych.
Warto tutaj zwrócić uwagę na to, jak naprawdę wygląda praca z łazikiem. Curiosity posiada armię 15 planistów, zajmujących się tworzeniem jego harmonogramu pracy. Codziennie piszą oni setki linii kodu z poleceniami dla napędu i robotycznego ramienia łazika. Takie zestawy są następnie przesyłane z Ziemi na Marsa, tylko po to, aby następnego dnia łazik przesłał na Ziemię dane o wykonanych poleceniach. W ustalaniu planu pracy łazika natomiast bierze udział zespół naukowców, którzy codziennie decydują dokąd skierować łazik, jakie zdjęcia wykonać i jaką skałę zbadać dokładniej za pomocą instrumentów zainstalowanych na ramieniu robotycznym.
Inżynierowie raczej nigdy nie ryzykują bezpieczeństwa łazika i tak planują trasę, aby nie narażać się na zbyt trudny teren, w którym łazik mógłby utknąć i w ten sposób zakończyć swoją spektakularną misję. Problem w tym, że czasami jest to trudniejsze, niż się może wydawać. Podczas eksploracji Jau naukowcy postanowili zboczyć z zaplanowanej wcześniej trasy i dotrzeć do oddalonego o 150 metrów miejsca, w którym wydawało się, że zbocze przechodzi w równinę. Problem w tym, że nawet dane z orbitera MRO (Mars Reconnaissance Orbiter) nie są w stanie dokładnie pokazać nachylenia zbocza. Ostatecznie podjazd wymagał kilku dodatkowych tygodni jazdy po sporym zboczu, bez żadnej gwarancji na to, że cały ten wysiłek się opłaci.
Gdy jednak łazik stanął na szczycie zbocza i rozejrzał się po okolicy, było wiadomo, że ryzyko się opłaciło. Jau najprawdopodobniej powstał w trakcie upadku meteorytu, który uległ rozpadowi na wiele mniejszych fragmentów w trakcie lotu przez atmosferę. Poszczególne fragmenty tej kosmicznej skały wybiły znajdujące się teraz blisko siebie kratery, z których największy ma rozmiary boiska.