Trudno dzisiaj uwierzyć, że jeszcze dwa lata temu, tuż po lądowaniu łazika Perseverance na Marsie, inżynierowie dawali pierwszemu dronowi na Czerwonej Planecie maksymalnie 30 dni życia. Czas leci, miesiące mijają, lata mijają, a ten wciąż nie ma zamiaru odpuszczać.
Ingenuity dotarł na Marsa 18 lutego 2021 roku przyczepiony do podbrzusza łazika Perseverance. Jego zadaniem miało być przetestowanie możliwości wykonywania kontrolowanych lotów nad powierzchnią planety. Przez pierwszych kilka tygodni dron pozostawał przyczepiony do łazika, który poszukiwał odpowiedniego miejsca na pierwsze pozaziemskie „lotnisko”. 3 kwietnia 2021 roku łazik został postawiony na powierzchni Marsa i odcięty od zasilania łazika.
Plan był taki, aby uruchomić wirniki urządzenia i powoli wznieść się na wysokość 1,5 metra, a następnie wylądować w tym samym miejscu. Gdyby to się udało, w następnych maksymalnie czterech lotach, inżynierowie planowali wykonywać coraz bardziej skomplikowane manewry i przemieszczenia. W najbardziej optymistycznym scenariuszu Ingenuity miał wykonać pięć lotów w ciągu 30 kolejnych dni marsjańskich. Wszystko ponadto miało stanowić swoisty bonus do misji.
Tak zresztą wyglądała reakcja zespołu Ingenuity po wykonaniu pierwszego lotu:
Od tego czasu minęły już ponad dwa lata
W ciągu ostatnich dwóch lat Ingenuity wykonał kilkadziesiąt lotów towarzysząc łazikowi Perseverance w przemierzaniu krateru Jezero. Co więcej, w trakcie swojej misji dron miał już swoje problemy, włącznie z przypadkiem awarii oprogramowania podczas lotu. Mimo to, jak na razie startów było tyle samo co lądowań.
Puls Kosmosu in English? No problem. Join us at OuterSpace24.com!
Niemal dokładnie 26 miesięcy po pierwszym locie, 26 kwietnia 2023 roku Ingenuity wykonał swój 52. lot w karierze. Wszystko szło dobrze, aż do momentu lądowania. Podczas lądowania drona, operatorzy z centrum kontroli misji utracili z nim kontakt i wszystkie próby nawiązania kontaktu spełzły na niczym. Ostatni lot trwał blisko dwie minuty, w trakcie których Ingenuity pokonał odległość 363 metrów.
Trzeba jednak tutaj zaznaczyć, że operatorzy dopuszczali możliwość utraty sygnału, ponieważ między dronem a łazikiem Perseverance znalazło się wzniesienie. Sam Ingenuity natomiast nie kontaktuje się bezpośrednio z Ziemią, a wykorzystuje do tego właśnie łazik.
Tak czy inaczej, przerwa w komunikacji trwała rekordowe 63 dni. Nic zatem dziwnego, że operatorzy drona z radością powitali ponowny sygnał z drona, jaki dotarł kilka dni temu na Ziemię. Co ważniejsze, wszystko wskazuje na to, że 52. lądowanie było tak udane, jak wszystkie potrzebne i aparat gotowy jest do kolejnych lotów.