Enceladus, niewielki lodowy księżyc Saturna to jedno z najciekawszych miejsc w Układzie Słonecznym. Ten niepozorny glob o średnicy zaledwie kilkuset kilometrów, krążący wokół wspaniałego Saturna najprawdopodobniej skrywa w swoim wnętrzu ocean ciekłej wody. Aż chciałoby się w końcu na niego wysłać jakiś lądownik. Zanim jednak ktokolwiek się tego podejmie, wypadałoby wiedzieć, na czym ten lądownik miałby ostatecznie wylądować.
Gdyby nie było sondy Cassini, która przez ponad dekadę krążyła wokół Saturna i wielokrotnie miała okazję przyjrzeć się nietypowemu Enceladusowi, pewnie nikt nie zwróciłby przesadnej uwagi na ten niewielki glob. Precyzyjne obserwacje jego ruchu oraz obserwacje tryskających z jego powierzchni gejzerów sprawiły, że naukowcy momentalnie się nim zainteresowali.
Saturn znajduje się średnio 1,5 mld km od Słońca. Nikt wcześniej nigdy tam nawet nie poszukiwałby jakichkolwiek śladów życia. Jakby nie patrzeć, Saturn i jego księżyce leżą naprawdę daleko od tzw. ekosfery Słońca. W takiej odległości na powierzchni żadnego globu nie znajdziemy wody w stanie ciekłym.
Śledź Puls Kosmosu także na Twitterze, Instagramie i TikToku
Problem w tym, że powierzchnia to jedno, a wnętrze księżyca to drugie. Oddziaływania grawitacyjne zachodzące między planetą, księżycem, a innymi księżycami układu bezustannie oddziałują na wnętrze takiego globu, to je ściskając, to rozciągając. Już same te naprężenia są w stanie utrzymać we wnętrzu globu temperatury na tyle wysokie, że wypełniająca go słona woda może utrzymywać się w stanie ciekłym. Dane z sondy Cassini wskazują, że we wnętrzu Enceladusa wody jest sporo i skrywa się ona pod lodem. W niektórych rejonach skorupa lodowa jest grubsza, w innych cieńsza. Najcieńsza natomiast jest w okolicach bieguna południowego, przy tzw. pasach tygrysich. To stamtąd można obserwować tryskające gejzery pary wodnej, których źródłem najprawdopodobniej jest podpowierzchniowy ocean.
Naukowcy zwracają uwagę na fakt, że otoczenie Saturna nie jest być może idealnym miejscem na poszukiwanie życia, ze względu chociażby na ogromne pole magnetyczne gazowego olbrzyma. Z drugiej jednak strony gruba warstwa lodu oddzielająca to otoczenie od oceanu we wnętrzu Enceladusa, może skutecznie chronić cokolwiek mogłoby powstać w jego wnętrzu. Nic zatem dziwnego, że tak samo, jak Europa krążąca wokół Jowisza, Enceladus otrzymał łatkę jednego z najciekawszych miejsc dla naukowców poszukujących życia pozaziemskiego w Układzie Słonecznym.
Czytaj o Cassini:
- Nowe związki organiczne w ziarenkach lodu z Enceladusa
- Określenie wieku pierścieni Saturna wciąż stanowi wyzwanie
- VIDEO: Wycieczka po pierścieniach Saturna?
- Sonda Cassini dostrzegła potężne burze pyłowe na Tytanie
- Zbliża się koniec misji sondy Cassini
- Zaskakujący organiczny związek chemiczny ujawnia złożoność Enceladusa
Co z tymi gejzerami?
Część materii wyrzucanej z południowego bieguna Enceladusa ucieka grawitacji globu i zasila materią jeden ze spektakularnych pierścieni Saturna. Pozostała materia opada jednak z powrotem na powierzchnię Enceladusa jako śnieg. Powstaje natychmiast pytanie: ile tego śniegu tam jest. Jeżeli chcielibyśmy w przyszłości wysłać tam lądownik, wypadałoby wiedzieć, czy wyląduje on na miękkim puchu, czy na skalistej/lodowej powierzchni.
Podejmując się tego wyzwania naukowcy postanowili przyjrzeć się geologii Islandii, a w szczególności licznym formacjom geologicznym i kraterom, które tam można znaleźć, a następnie poszukać ich odpowiedników na Enceladusie. Porównanie tych formacji, z tymi sfotografowanymi na powierzchni Enceladusa przyniosło zaskakujące wyniki. Okazało się, że grubość warstwy śniegu na księżycu Saturna jest różna w różnych miejscach (średnio szokujące). Nie zmienia to jednak faktu, że w większości miejsc wynosi ona kilkaset metrów, osiągając wartość 700 metrów tam, gdzie śniegu jest najwięcej.
Takie wyniki przyniosły jeszcze jedno pytanie: skąd tego śniegu jest tam tak dużo. Przy obecnie rejestrowanych gejzerach stworzenie tak grubej warstwy śniegu zajęłoby około 4,5 miliarda lat. Problem w tym, że warunki w Układzie Słonecznym na pewno nie były takie same przez całą jego historię. Oznacza to, że w stosunkowo nieodległej przeszłości gejzerów na Enceladusie musiało być znacznie więcej, a teraz obserwujemy spokojniejszy etap rozwoju tego księżyca.
Nie zmienia to jednak faktu, że wyniki obserwacji mogą się nam przydać w przyszłości, kiedy to będziemy planowali wysłanie pierwszego lądownika na Enceladusa. Będziemy wiedzieli przynajmniej gdzie lądować nie można, bo… jest za miękko. Głupio by było, gdyby sonda leciała długie lata do Saturna tylko po to, aby na końcu wylądować i zanurzyć się w grubej warstwie śniegu.