Nie jest to bynajmniej najmniejsza odkryta galaktyka w historii. Chodzi tutaj natomiast o najmniejszą galaktykę odkrytą naprawdę daleko, poza naszym „lokalnym wszechświatem”.
Odkrycie nie byłoby możliwe, gdyby nie fakt, że na drodze między obserwatorami na Ziemi a rzeczoną galaktyką nie znajdowała się najmasywniejsza znana gromada galaktyk – El Gordo. To ona w tym przypadku posłużyła za gigantyczną soczewkę, która wzmocniła sygnał lecący do nas od tej niewielkiej galaktyki. Gdyby El Gordo nie było, to byśmy nie byli w stanie jej zobaczyć.
Sama gromada El Gordo została odkryta nieco ponad 10 lat temu. Astronomowie odpowiedzialni za jej odkrycie oszacowali jej masę na 3 biliardy mas Słońca. Nie, w tym słowie nie ma pomyłki, faktycznie bowiem chodzi o 3 biliardy, czyli 3 miliony miliardów mas Słońca.
Astronomowie postanowili wykorzystać najnowszy teleskop kosmiczny – Jamesa Webba – do przyjrzenia się okolicy gromady w zakresie podczerwieni. Obserwacje, jak można było się tego spodziewać, przyniosły wymierne korzyści. Astronomom udało się odkryć 28 nowych galaktyk, których wcześniej nikt nie dostrzegł. Jedną z tych galaktyk była niepozorna galaktyka karłowata o masie zaledwie miliarda mas Słońca.
Co więcej, obecność samej galaktyki karłowatej wywnioskowano z zaburzeń obrazu innej galaktyki La Flaca, rozciągniętej przez soczewkę grawitacyjną. Masę miniaturowej galaktyki szacuje się na zaledwie 1/1000 masy drogi Mlecznej.
Źródło: 1