Podczas gdy w Stanach Zjednoczonych NASA myśl o przywiezieniu próbek gruntu z Marsa przyprawia inżynierów o zawrót głowy, chińscy naukowcy po cichu, bez blasku fleszy i kolorowych wizualizacji przygotowują konkurencyjną misję. Odpowiedź na pytanie o to kto pierwszy przywiezie próbki Marsa na Ziemię pozostaje na razie bez odpowiedzi.
Według pojawiających się informacji misja, która najprawdopodobniej będzie nosiła nazwę Tianwen-2, powinna wystartować w kierunku Czerwonej Planety w 2028 roku i dostarczyć próbki z Marsa na Ziemię dwa lata później. Warto tutaj dodać, że takiej misji jak na razie nikt nawet nie próbował zrealizować.
Pierwsze informacji o misji przekazał podczas forum kosmicznego główny projektant pierwszej chińskiej misji marsjańskiej Tianwen, Zhang Rogqiao.
Wszystko wskazuje na to, że w 2028 roku Chiny planują start dwóch rakiet Długi Marsz. Długi Marsz 3B wyniesie w kierunku marsa lądownik i segment powrotny, a Długi Marsz 5 zabierze w podróż orbiter i kapsułę, w której próbki wejdą w ziemską atmosferę.
Cała architektura misji będzie opierała się na doświadczeniu zebranym podczas misji Tianwen (przetestowano wtedy osłonę termiczną, spadochrony naddźwiękowe i system hamowania silnikami przed lądowaniem, wykorzystanie paneli słonecznych na łaziku Zhurong i wiele innych) oraz podczas misji Chang’e-5, w ramach której przywieziono na Ziemię próbki gruntu z Księżyca. Oczywiście, zanim dojdzie do misji Tianwen-2, chińscy konstruktorzy mają przed sobą jeszcze sporo pracy. Jak przekonuje Rogqiao do udanego startu z powierzchni Marsa potrzeba technologii zbliżonej do tej, jakiej potrzebujemy do startu z Ziemi, a nie z Księżyca.
Warto zauważyć, że w celu maksymalnego uproszczenia misji, Chiny nie zamierzają wysyłać w misję łazika. Za pobranie próbek gruntu odpowiedzialny będzie sam lądownik.
Zanim jeszcze dojdzie do startu tej misji, Państwo Środka chce przetestować dwie technologie pobierania próbek. Do tego posłuży doskonale sonda Zheng He, która w 2023 r. wystartuje z Ziemi, poleci w kierunku planetoidy Kamo’oalewa, pobierze tam próbki, dostarczy je na Ziemię, a następnie poleci na spotkanie komety Pasa Głównego 311P/PANSTARRS. Doświadczenie zyskane w tej misji zostanie wykorzystane później w realizacji misji Tianwen-2.
Tymczasem w Stanach Zjednoczonych
Teoretycznie można powiedzieć, że misja, w ramach której Amerykanie planują przywieźć próbki gruntu z Marsa, już się rozpoczęła. Łazik Perseverance, który dotarł na Marsa w lutym 2021 r. jest pierwszym elementem całego programu. Problem jednak w tym, że architektura całej tej misji jest dużo bardziej skomplikowana od misji chińskiej, przez co w efekcie może zostać zrealizowana dużo później.
Łazik Perseverance obecnie zbiera próbki gruntu na powierzchni Marsa, pakuje je w specjalne szczelne fiolki i pod koniec swojej misji pozostawi je w jednym miejscu na powierzchni Marsa. Hipotetyczny drugi lądownik zabierze ze sobą łazik, który po lądowaniu w pobliżu Perseverance (to już jest trudne) pozbiera te próbki i dostarczy je do niewielkiego zasobnika, który zostanie wystrzelony na orbitę okołomarsjańską. Na orbicie w tym czasie powinien znajdować się już europejski orbiter, który będzie musiał znaleźć zasobnik na orbicie i wysłać go w stronę Ziemi.
Porównując obie koncepcje misji naprawdę trudno stwierdzić, kto swoją misję zrealizuje jako pierwszy. Z jednej strony NASA ma dużo więcej doświadczenia niż Chiny. Z drugiej stronie to Amerykanie niepotrzebnie skomplikowali całą misję, przez co rozrosła się ona do potężnego behemota, którego teraz ciężko będzie ujarzmić.
Dla nas tak naprawdę to całkowicie nieistotne. Fakt, że ludzkość zdobędzie próbki Marsa i dostarczy je do laboratoriów na Ziemi będzie tak samo ekscytujący gdy zrobią to Amerykanie jak wtedy gdy dokonają tego Chińczycy. No. To czekamy.
Źródło: SpaceNews