Cały zespół misji helikoptera Ingenuity czekał na ten moment od lat! Ryzyko było duże, jednak dzisiaj już wiadomo, że się opłacało. Dzisiaj po raz pierwszy w historii, stworzony na Ziemi aparat latający wzbił się w powietrze na innej planecie niż Ziemia. Mało tego, po locie bezpiecznie wylądował i nadaje się do kolejnego lotu. Bracia Wright byliby dumni.
Ale do rzeczy
18 lutego 2021 r. w kraterze Jezero na powierzchni Marsa wylądował łazik Perseverance. To drugi „duży” łazik marsjański, swego rodzaju następca łazika Curiosity. Choć tak naprawdę ciężko mówić o następcy, skoro Curiosity nadal ma się doskonale i jeździ po Marsie.
W wycieczkę na Czerwoną Planetę wraz z Percym wybrał się także niewielki demonstrator technologii – helikopter lub jak kto woli dron o nazwie Ingenuity. Jego głównym zadaniem było dowiedzenie, że w ogóle możliwe jest wykonywanie lotów silnikowych w dramatycznie innych warunkach atmosferycznych niż na Ziemi.
Testy na Ziemi wskazywały, że to da się zrobić, jednak do dzisiaj loty tego typu odbywały się jedynie w symulacjach komputerowych.
Ingenuity przeszedł właśnie do historii
Od samego początku czlonkowie misji helikoptera mówili, że jest to misja wysokiego ryzyka, jednocześnie zaznaczając, że porażka helikoptera w żaden sposób negatywnie nie wpłynie na misję łazika Perseverance. Można zatem założyć, że porażka była bardzo poważnie brana pod uwagę.
Jakby tego było mało, w ubiegłym tygodniu, podczas stacjonarnych testów wirnika pojawił się błąd, który sprawił, że naukowcy odłożyli lot na późniejszy termin.
To istotna informacja, bowiem od momentu odłączenia się od łazika Persevernace, helikopter ma zaledwie miesiąc na wykonanie całej swojej misji, a więc każde opóźnienie poważnie wpływa na szansę zrealizowania całej misji.
W trakcie weekendu inżynierowie przygotowali zupełnie nową wersję oprogramowania dla helikoptera i przesłali ją na pokład łazika Perseverance. Później jednak stwierdzono, że być może nie trzeba będzie „od nowa stawiać systemu na pokładzie helikoptera” a wystarczy dopisać kilka linijek kodu do już obecnie działającego oprogramowania. Tak też zrobiono. Test wirników przeprowadzony po wprowadzeniu modyfikacji wykazał, że błąd zniknął i helikopter teoretycznie jest gotowy do lotu.
Stąd i w niedzielę pojawiła się informacja o tym, że lot planowany jest na poniedziałek, 19 kwietnia. Badacze postanowili spróbować lotu. Jeżeli podczas startu wystąpiłby jakikolwiek błąd, naukowcy chcieli zainstalować na helikopterze zupełnie nowe oprogramowanie, które już znajduje się na pokładzie łazika.
Okazało się, że to niepotrzebne
19 kwietnia, ok. godziny 9:30 polskiego czasu helikopter Ingenuity wzbił się w powietrze, w niezwykle rzadką marsjańską atmosferę, na wysokość około 3 metrów, następnie wykonał obrót wokół własnej osi o 69 stopni, a dwadzieścia sekund później bezpiecznie wylądował na powierzchni.
Dane dotarły na Ziemię o godzinie 12:34. Tak duże opóźnienie spowodowane było faktem, że dron jako taki nie posiada własnego łącza z Ziemią. Po wylądowaniu przekazał dane z lotu oraz zdjęcia do stacji bazowej, która następnie przekazała dane na pokład łazika Perseverance stojącego kilkadziesiąt metrów dalej. Łazik poczekał, aż nad nim znajdzie się satelita Mars Reconnaissance Orbiter i dopiero wtedy przesłał dane do niego, a on z kolei przesłał je na Ziemię, gdzie odebrała je czasza radioteleskopu sieci Deep Space Network zlokalizowana w Madrycie.
Kilkanaście minut przed godziną 13:00 dane dotarły do centrum kontroli misji w Laboratorium Napędu Odrzutowego. Ku euforii całej załogi dane telemetryczne wykazały, że helikopter uruchomił silniki, wzbił się w powietrze, zawisł, obrócił się, utrzymał wysokość, opadł, wylądował i zatrzymał silniki. Pierwszy lot nad powierzchnią innej planety stał się rzeczywistością.
Chwilę później na Ziemię dotarło pierwsze zdjęcie wykonane kamerą zainstalowaną na podwoziu helikoptera. Na zdjęciu widać cień helikoptera oraz ślady łazika.
Kilka minut później na ekranach w centrum kontroli lotów pojawiło się nagranie zarejestrowane przez kamerę Mastcam-Z zainstalowaną na pokładzie łazika Perseverance, który obserwował całe wydarzenie z bezpiecznej odległości. Oto i ono.
Co to oznacza dla przyszłości eksploracji przestrzeni kosmicznej?
Wszystkie dane zebrane podczas tego i kolejnych planowanych lotów helikoptera Ingenuity posłużą inżynierom projektującym przyszłe helikoptery marsjańskie. Całkiem zatem możliwe, że w kolejnych misjach pojawią się kolejne tego typu aparaty, które będą wyposażone w więcej kamer i więcej instrumentów. Inżynierowie zaznaczają jednak, że skalowanie helikopterów na Marsie ma swoje ograniczenia i ludzie nie będą takimi konstrukcjami latali nad powierzchnią Marsa. Obecne dane wskazują, że największe konstrukcje będą w stanie unieść maksymalnie ok. 10-15 kg.
Pamiętajmy jednak, że Mars to nie wszystko. Jakby nie patrzeć na odległym, ale jednak, horyzoncie czai się misja quadcoptera Dragonfly, który będzie latał w znacznie gęstszej atmosferze Tytana, największego księżyca Saturna. To dopiero będzie jazda, yyy…. tzn. lot.
Tutaj możecie zobaczyć, jak wyglądała sytuacja w centrum kontroli misji w momencie, gdy na Ziemię docierały informacje o locie.
I wieczorna konferencja:
Polub ten post na Facebooku: