Chińska sonda kosmiczna Tianwen-1, która weszła na orbitę wokół Marsa 10 lutego, weszła właśnie na tymczasową orbitę parkingową. Kolejnym krokiem tej przełomowej dla Chin misji będzie opuszczenie łazika na powierzchnię Czerwonej Planety.
Manewr wejścia na orbitę został wykonany w nocy z wtorku na środę polskiego czasu. Sonda pozostanie na obecnej orbicie przez kolejne trzy miesiące. W tym czasie od sondy Tianwen-1 odłączy się lądownik z łazikiem, które spróbują wylądować na powierzchni. To zupełnie inne podejście od zastosowanego 18 lutego przez Amerykanów. Łazik Perseverance wszedł w atmosferę Marsa „z biegu”, bez wcześniejszego wchodzenia na orbitę. Można jednak powiedzieć, że to rozważne posunięcie ze strony Chin. Przez najbliższe trzy miesiące sonda będzie wykonywała pomiary i zdjęcia planowanego miejsca lądowania, aby przygotować się do próby lądowania.
Jeżeli łazik wyląduje na powierzchni, Chiny przesuną się o kolejny krok w rankingu potęg kosmicznych. Jak dotąd bowiem tylko Amerykanom udało się bezpiecznie dostarczyć łazik na powierzchnię Marsa.
Jaki jest plan lądowania?
Chińczycy opracowali swój własny sposób lądowania, który stanowi mieszaninę rozwiązań stosowanych w przeszłości przez NASA. Podczas wejścia w atmosferę lądownik do wyhamowania wykorzysta spadochron, silniki rakietowe oraz poduszki powietrzne. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, do lądowania dojdzie na równinie Utopia Planitia, na której w 1976 r. lądował Viking 2.
Można zatem powiedzieć, że tegoroczny nalot na Marsa tak naprawdę jeszcze się nie skończył. Czeka nas lądowanie jeszcze jednego łazika. I bardzo dobrze, bo byłoby nudno.