Pierwsze wyniki badań prowadzonych od grudnia w Obserwatorium Arecibo w Portoryko dostarczyły wstępnych informacji wskazujących na przyczyny zniszczenia legendarnego teleskopu.
Co się wydarzyło?
Potężna platforma z instrumentami naukowymi o masie ponad 900 ton zawieszona była nad czaszą teleskopu za pomocą osiemnastu kabli. W sierpniu 2020 roku jeden z tzw. pomocniczych kabli wysunął się z uchwytu. Zanim zorganizowano akcję naprawczą, w październiku zerwał się kolejny kabel. W tym momencie inżynierowie uznali, że naprawa instrumentu byłaby zbyt ryzykowna i postanowił go rozebrać. Teleskop jakby go posłuchał i 1 grudnia sam postanowił się rozebrać, co widać na nagraniu poniżej.
Podczas jednego z paneli dyskusyjnych, dyrektor obserwatorium Francisco Cordoba podzielił się z uczestnikami wstępnymi informacjami o możliwych przyczynach katastrofy i postępach prac nad usuwaniem zniszczeń.
Inżynierowie jak na razie usunęli elementy sterujące instrumentami zainstalowanymi na podwieszonej platformie. W najbliższym czasie planowane jest usunięcie pozostałości po samej platformie. Aby się za to zabrać konieczne było usunięcie części paneli tworzących 305-metrowej średnicy czaszę teleskopu. Jak na razie nie wiadomo jak dużą część czaszy trzeba będzie usunąć, a jaką zachować.
Dwa niezależne zespoły badawcze zajmują się analizą tego co doprowadziło do zawalenia się teleskopu. Pierwszy zespół skupił się na 12 kablach pomocniczych, które zostały dodane do teleskopu w latach dziewięćdziesiątych XX wieku, kiedy nad obserwatorium zainstalowano masywną kopułę z instrumentami. To właśnie jeden z tych pomocniczych kabli wysunął się z uchwytu na jednej z trzech wież utrzymujących całą platformę nad czaszą. Najprawdopodobniej stało się tak z powodu błędu, do którego doszło przy produkcji kabla.
Drugi zespół z kolei skupił się na głównych kablach podtrzymujących instrumenty od lat sześćdziesiątych. Jak na razie nie wiadomo dlaczego jeden z nich zerwał się w listopadzie, ze względu na to, że wyliczenia wskazywały, iż wskutek zerwania kabla pomocniczego musiał on utrzymać zaledwie 60 proc. maksymalnej masy, z którą powinien sobie poradzić.
Inżynierowie pracujący na miejscu aktualnie przygotowują wnioski do raportu, który ma trafić do amerykańskiego Kongresu w lutym. Według Cordovy do katastrofy nie doprowadził jeden konkretny czynnik, a raczej zbieg wielu różnych. Poza samymi elementami mechanicznymi radioteleskopu pośrednimi przyczynami mogły być, chociażby liczne huragany, które smagały obserwatorium na przestrzeni lat czy niezwykle liczne trzęsienia ziemi (10 000 drobnych wstrząsów w samym 2020 r.).
Jak na razie nie wiadomo, jaki będzie ostateczny los radioteleskopu.