Inżynierowie misji Voyager 2 pracują nad przywróceniem sondy do normalnego trybu pracy po tym jak sonda uruchomiła jedną z autonomicznych procedur ochrony przed usterkami. W oprogramowaniu obu Voyagerów znajduje się wiele takich procedur, których zadaniem jest autonomiczne podjęcie działań w celu ochrony sondy w przypadku wystąpienia usterki. Inżynierowie z Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie utrzymują kontakt z sondą i monitorują dane telemetryczne.
Wystrzelone w 1977 roku sondy Voyager 1 i Voyager 2 znajdują się już w przestrzeni międzygwiezdnej, przez co są aktualnie najodleglejszymi obiektami kiedykolwiek wysłanymi z Ziemi. W sobotę, 25 stycznia Voyager 2 nie wykonał zaplanowanego manewru, w którym sonda obraca się o 360 stopni w celu kalibracji pokładowego instrumentu mierzącego pole magnetyczne. Analiza danych telemetrycznych z sondy wskazuje, że niewyjaśnione opóźnienie w realizacji polecenia wykonania manewru sprawiło, że dwa układy zużywające stosunkowo dużo mocy, zaczęły pracować jednocześnie. Zdarzenie to spowodowało przekroczenie dostępnego poziomu zasilania.
Oprogramowanie monitorujące wyłączyło instrumenty naukowe sondy w celu zapobieżenia niedostatkowi mocy. Obecnie inżynierowie misji Voyager wyłączyli jeden z systemów zużywających duże ilości mocy i włączyli instrumenty naukowe, jednak jak na razie nie wznowili procesu zbierania danych. Badacze analizują teraz status pozostałych komponentów sondy i pracują nad przywróceniem jej do normalnej pracy.
Aktualnie sonda Voyager 2 znajduje się 18,5 miliarda kilometrów od Ziemi, a sygnał podróżujący z prędkością światła leci na Ziemię 17 godzin i wraca kolejne 17, przez co rozpoznanie usterki i wydanie poleceń zajęło inżynierom kilka dni. Badacze muszą czekać 34 godziny od momentu wysłania polecenia do sondy, aby otrzymać potwierdzenie wykonania polecenia.
Źródło: NASA