Dokładnie dwa lata temu, w Walentynki 2015 roku, sonda Rosetta (ESA) przeleciała tuż nad powierzchnią komety 67P/Czuriumow-Gerasimienko. Zbliżając się na zaledwie 6 km do powierzchni komety pobiła jak na tamten moment rekord największego zbliżenia do powierzchni jądra komety.
Walentynkowy przelot nad powierzchnią komety był wyjątkowy nie tylko z powodu rekordowo małej odległości, sonda Rosetta przeleciała bowiem w jej pobliżu znajdując się przez moment w jednej linii pomiędzy Słońcem a kometą. W takiej konfiguracji, widziane przez sondę formacje na powierzchni nie rzucały praktycznie żadnego cienia, dzięki czemu możliwe było określenie albedo (zdolności odbijania światła) materii tworzącej warstwę powierzchniową.
Skutkiem ubocznym był także fakt, że na zdjęciach wykonanych przez sondę widoczny był także…. cień samej sondy To ten mglisty prostokątny cień nieznacznie większy od samej Rosetty, mierzący 20 x 50 metrów. Całe zdjęcie obejmuje fragment powierzchni o boku 228 metrów.
Powyższe zdjęcie jest ostatnim z serii 12 zdjęć na których widać cień sondy na powierzchni regionu Imhotep.
Zdjęcie wykonano za pomocą wąskokątnej kamery OSIRIS. Skala zdjęcia to 11 cm/piksel.
Już po tym przelocie sonda Rosetta wykonywała także jeszcze bliższe przeloty w pobliżu komety, szczególnie w ostatniej fazie swojej niesamowitej misji, kiedy to stopniowo zbliżała się do komety, aby ostatecznie osiąść na jej powierzchni we wrześniu 2016 roku.
Źródło: ESA