Kosmiczny Teleskop Keplera został zaprojektowany specjalnie do poszukiwania planet o rozmiarach Ziemi znajdujących się w ekostrefie wokół swoich gwiazd z wykorzystaniem metody tranzytów, tzn. pomiarów spadku jasności gwiazdy spowodowanego przez przejście planety na tle tarczy gwiazdy. Bardzo czuła kamera zainstalowana na pokładzie teleskopu obserwuje 150 000 gwiazd w Gwiazdozbiorze Łabędzia i Lutni, i jak dotąd odkryła w ten sposób ponad 5000 potencjalnych planet. Jednak Kepler oprócz swojego głównego zadania monitoruje zmiany jasności gwiazd także niespowodowane tranzytami planety – i na tym polu także udało się zaobserwować osobliwe sytuacje.
Najprawdopodobniej najbardziej nietypowym przypadkiem jest gwiazda KIC 846852, która na pierwszy rzut oka jest normalną gwiazdą, nieznacznie większą od Słońca. Jednak w jej przypadku udało się zaobserwować nieregularne spadki jasności, które mogą trwać od kilku do nawet 80 dni, a spadek jasności może wynosić nawet 20%. To jak na razie jedyny taki przypadek w bazie danych zebranych przez teleskop Kepler. Nieregularna i ekstremalna natura okresu spadku jasności oznacza, że z pewnością nie jest to tranzyt planety. Podjęte próby wytłumaczenia tego zjawiska to m.in. kolizja planet, która mogłaby doprowadzić do powstania pokaźnych rozmiarów obłoku odłamków, oraz obecność zbudowanej przez obcą cywilizację „sfery Dysona”.
Astronomowie Mike Dunham, Glen Petitpas oraz Lars Kristensen z Centrum Astrofizyki w Harvardzie wraz ze współpracownikami stwierdzili, że jeżeli w tym układzie występuje obłok pyłowy, powinna istnieć możliwość wykrycia jego obecności na falach submilimetrowych i milimetrowych. W celu zbadania tej teorii naukowcy wykorzystali sieć Submilimeter Array oraz Teleskop Jamesa Clerka Maxwella, za pomocą których poszukiwali takiego pyłu. Niestety nie udało się wykryć żadnego sygnału, który mógłby pochodzić od pyłu. Tym samym można nałożyć górne ograniczenie na ilość materii w układzie na poziomie 1/10 masy Księżyca (przynajmniej w rejonie, w którym najprawdopodobniej można byłoby odkryć pył) oraz mniej niż osiem mas Ziemi w całym układzie gwiezdnym. Według naukowców, tak mała ilość pyłu sprawia, że teoria mówiąca o kolizji dwóch planet jest bardzo mała prawdopodobna, choć wciąż może zgadzać się z teorią mówiącą o rozpadzie gromady około trzydziestu komet o rozmiarach komety Halleya.
Jednak jak dotąd nie udało się wytłumaczyć w jaki sposób mogłoby dojść do tak dramatycznego zdarzenia, dlatego też inne scenariusze wciąż są możliwe. Nie zmienia to faktu, że wyniki uzyskane przez astronomów nakładają spore ograniczenia na ilość materii pyłowej w pobliżu tej osobliwej i unikalnej gwiazdy.
Źródło: CfA