Międzynarodowy zespół astrofizyków pod kierownictwem naukowca z Johns Hopkins University jako pierwszy zaobserwował gwiazdę dosłownie połykaną przez czarną dziurę. Całemu zjawisku towarzyszyła emisja strumienia materii poruszającej się z prędkością bliską prędości światła.
[WEŹ UDZIAŁ W KONKURSIE ORGANIZOWANYM PRZEZ PULSKOSMOSU.PL ORAZ ESO POLAND – SZCZEGÓŁY NA NASZYM FACEBOOK’U]
Według informacji opublikowanej w czwartek w czasopiśmie Science – naukowcy śledzili gwiazdę – rozmiarami przypominającą Słońce – jak przesuwała się ze swojej ścieżki, poddawała się przyciąganiu grawitacyjnemu supermasywnej czarnej dziury, aż po jej całkowite wpadnięcie w czarną dziurę.
„Takie wydarzenia są wyjątkowo rzadkie,” mówi Sjoert van Velzen, naukowiec z Johns Hopkins Uni. „Po raz pierwszy udało nam się zobaczyć cały proces, od zniszczenia gwiazdy do emisji dżetu materii – cały proces obserwowaliśmy przez kilka miesięcy.”
Czarne dziury to obszary przestrzeni na tyle gęste, że charakteryzują się przyciąganiem grawitacyjnym, które nie pozwala na ucieczkę materii, gazu, a nawet światła – przez co owe czarne dziury są dla nas niewidoczne i stanowią swego rodzaju luki w przestrzeni. Astrofizycy przewidywali, że gdy w czarną dziurę wpadnie duża ilość gazu (w tym przypadku cała gwiazda), wtedy bardzo szybko poruszający się dżet plazmy – elementarnych cząsteczek w polu magnetycznym – może uciec z horyzontu zdarzeń. Powyższe wyniki potwierdzają, że przewidywania były słuszne.
„Jak dotąd za każdym razem gdy zaczynaliśmy szukać takich dżetów, spóźnialiśmy się z obserwacjami,” powiedział van Velzen, który kierował analizą i koordynował wysiłki 13 innych naukowców w USA, Holandii, Wielkiej Brytanii i Australii.
🙂 POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOK’U I TRZYMAJ RĘKĘ NA PULSIE…KOSMOSU 🙂
Supermasywne czarne dziury, największe czarne dziury, istnieją w centrach najmasywniejszych galaktyk. Ta konkretna czarna dziura leży w „lżejszym końcu” palety supermasywnych czarnych dziur – jej masa szacowana jest na milion mas Słońca.
Pierwsze obserwacje gwiazdy, która powoli ulegała destrukcji zostały wykonane przez zespół z Ohio State University przy użyciu teleskopu optycznego na Hawajach. Zespół ten ogłosił swoje odkrycie na Twitterze na początku grudnia 2014 roku.
Gdy przeczytał o tym van Velzen, skontaktował się z zespołem astrofizyków pracujących pod kierownictwem Roba Fendera na Uniwersytecie w Oksfordzie. Ta grupa natychmiast zabrała się za obserwacje tej gwiazdy radioteleskopem. Udało się zdążyć!
Wkrótce międzynarodowy zespół zebrał dane z satelitów i naziemnych teleskopów rejestrujących promieniowanie w zakresie gamma, radiowym i optycznym, które składały się na portret tego wydarzenia w wielu zakresach promieniowania.
Dużą zaletą tej konkretnej czarnej dziury jest fakt, że znajduje się ona w galaktyce znacznie nam bliższej niż inne wcześniej badane pod tym kątem galaktyki – 300 milionów lat świetlnych od Ziemi podczas gdy pozostałe badane znajdowały się blisko trzy razy dalej.
„Zniszczenie gwiazdy przez czarną dziurę jest przepięknie skomplikowane, i długo nam zajmie zrozumienie tego procesu,” mówi van Velzen. „Z naszych obserwacji dowiedzieliśmy się, że strumienie szczątków po gwieździe mogą stosunkowo szybko uformować się w dżet – to istotna informacja dla naukowców budujących teorię takich zdarzeń.”
Van Velzen w zeszłym roku obronił swoją pracę doktorską na Radboud University w Holandii gdzie badał dżety emitowane z supermasywnych czarnych dziur. W ostatnim wersie swojej rozprawy wyraził nadzieję, że uda się zaobserwować powstawanie takiego dżetu w najbliższych czterech latach. Okazało się, że udało się zaobserwować dokładnie to zaledwie kilka miesięcy po obronie przez niego pracy.
Źródło: Science